"- Po prostu myślę, że z pogrzebami jest podobnie jak z samą śmiercią. Można mieć własne życzenia, własne plany, ale ostatecznie nie ma się na nic wpływu".
"Uświadamiam sobie nagle, że umieranie jest proste. To życie jest trudne".
"Czasem człowiek dokonuje w życiu wyboru, a czasem to wybór stwarza człowieka".
"Każdy związek jest trudny. Tak jak w muzyce, czasem zdarza się harmonia, a kiedy indziej kakofonia".
Przyznam szczerze, że trudno mi będzie pisać recenzję tej książki, ponieważ jest to jedna z tych książek, przy której – gdy się czyta ją po raz drugi – chce się płakać. Ale postaram się ją zrecenzować najlepiej jak potrafię.
Główną bohaterką jest Mia, siedemnastoletnia wiolonczelistka i to z jej perspektywy czytamy ową powieść. Wszystko rozpoczyna się, gdy szkoły zostają zamknięte z powodu śniegu. Rodzice, Mia i jej brat Teddy, korzystając z wolnego dnia, postanawiają jechać na przejażdżkę, podczas której dochodzi do tragedii. Rodzice dziewczyny giną na miejscu, a ona wraz z Teddym zostają przetransportowani do szpitali.
Najciekawsze w tej książce jest to, że Mia, opowiada wszystko z perspektywy swojej, ale jest tylko swoim widmem. Jej ciało znajduje się w tym czasie na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Przeżywając to, co się dzieje w szpitalu, poznajemy również jej przeszłość, to, w jaki sposób zaczęła grać na wiolonczeli, to, w jaki sposób poznała swojego chłopaka Adama i wiele innych rzeczy. Głównym zadaniem widma, duszy, Nie wiem w sumie, jak określić tą Mię, która opowiada nam wszystko, jest podjęcie decyzji, czy zostanie wśród ludzi żywych, czy też umrze.
Kolejną rzeczą, która w tej książce rzuca się w oczy, gdy się ją czyta, jest muzyka. Mia gra na wiolonczeli, jej ojciec był perkusistą w kapeli, dopóki Nie urodził się Teddy, Adam jest gitarzystą w swoim zespole "Shooting Star". Muzyka towarzyszy wszystkim bohaterom od zawsze, nawet tym, którzy Nie są zbyt muzykalni. To Kim – najlepsza przyjaciółka Mii – przekonała ją, by Nie rezygnowała z grania na wiolonczeli, gdy ta chciała to zrobić. I to ona przyniosła ulotki letniego obozu muzycznego, na który Mia zaczęła jeździć.
"Zostań, jeśli kochasz" to książka Nie tylko o tym, jaka ważna jest muzyka w życiu człowieka, ale też o miłości, przyjaźni i poświęceniu. Kim i Adam Nie byli przyjaciółmi do dnia wypadku. Dopiero wtedy połączyła ich prawdziwa przyjaźń, która pozwoliła uknuć fortel, by Adam mógł się wkraść na oiom.
Jest to historia, która pokazuje, jak wiele mogą zdziałać słowa i miłość, miłość do drugiego człowieka.
Tak jak pisałam, ciężko mi się pisze recenzję tej książki, nawet Nie wiem, czy oddałam jej sens w takim stopniu, by zachęcić Was do jej przeczytania, ale mimo to polecam Wam tę książkę z całego serca.
Przeczytałam ją dziś po raz drugi na potrzeby tej marnej recenzji i zarówno pierwszego razu, gdy ją czytałam, jak i dziś poruszyła mnie do tego stopnia, że będę nią żyła przez kilka następnych dni. Bo ta książka porusza i wciąga. Stawia nas przed wyborem, czy odejść, czy zostać. To tak jak w życiu. Niekiedy też się zastanawiamy, Nie raz, czy z czegoś zrezygnować, czy może jednak osiągnąć cel, do którego dążymy. W tej opowieści Mia również musiała dokonać wyboru. Wyboru, który Nie był wcale prosty, zwłaszcza, gdy okazało się, że zginęli Nie tylko rodzice, ale również jej młodszy brat. Nie zdradzę Wam jednak, jakiego wyboru dokonała. Jeśli przeczytacie, to na pewno się dowiecie.
Powtórzę jednak raz jeszcze. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam tę książkę z całego serca. Co wrażliwsi może uronią łzę i wcale im się Nie będę dziwić, bo ja, choć Nie płaczę, mam na to ogromną ochotę.
Nie można obok tej książki przejść obojętnie, czy się tego chce, czy Nie. Można zacząć ją czytać, ale Nie można, gdy już się zacznie, jej Nie skończyć. Jest napisana w sposób prosty, przejrzysty i aż chce się dowiedzieć, co będzie dalej.
Bardzo podobało mi się stwierdzenie pielęgniarki, która powiedziała dziadkom Mii, że to, czy ona zostanie Nie zależy od aparatury czy od lekarzy, ale od niej samej. To stwierdzenie było bardzo ludzkie i wyglądało tak, jakby chodziło o coś zupełnie normalnego, błahego.
Nie wiem, czy coś jeszcze chcę dodać. Myślę, że nie.
Zachęcam wszystkich do przeczytania tej lektury i oceny.
Pozdrawiam.
A. J.
P.S. Wiem, że ta recenzja jest marna, ale mam nadzieję, że następne będą lepsze. 🙂 Muszę się wprawiać,
jeśli kiedyś mam pracować na stanowisku recenzentki. 😀 A jest na to duża szansa, bo u mnie w firmie
mają jakiś taki projekt redakcyjny otwierać. 🙂
19 odpowiedzi na “„Zostań, jeśli kochasz” – moja pierwsza marna recenzja”
To ja teraz po raz pierwszy w życiu mam szansę Ci się narazić. 🙂
Przeczytałam to kiedyś i o ile zgadzam się z tym, że książka jest przystępnie napisana i z tym, że rola
muzyki jest ujmująca, o tyle lektura sama w sobie do mnie nie przemawia. Nie wiem dlaczego, może dlatego,
że tyle osób mi ją polecało, a ja niepotrzebnie nastawiłam się na nie wiadomo co. Druga część to już
w ogóle mi się nie podobała, nawet nie zmusiłam się, by ją skończyć, chociaż pewnie powinnam, więc wybacz,
ale akurat tej książce daję bardziej nie niż tak, chociaż na pewno zetknęłam się z gorszymi.
A ja z kolei czytałam drugą część i myślę, że końcówka podobała mi się najbardziej. 🙂 A narażać mi się
nie masz czym, bo każdy ma prawo lubić co innego. 🙂
Hm, to może się przełamię, ale chyba pierwsza wylądowała wśród bestsellerów, a ja nie wiem za co. Ale
OK, jasne, że nie wszystkie nasze gusty muszą się pokrywać.
Myślę, że za fabułę i za to, w jaki sposób zostało pokazane Mii zawieszenie pomiędzy życiem, a śmiercią.
Nigdy w życiu nie czytałam czegoś podobnego.
OK, pomysł ciekawy, ale, tak jak wspominałam, widocznie naobiecywałam sobie za dużo przed przeczytaniem,
stąd moje rozczarowanie.
Książki nie czytałem, więc nie mogę za bardzo się o niej wypowiedzieć, chociaż sądząc z opisu, ma dużą
głębię. A recenzja moim zdaniem wcale nie taka marna. Zawiera ciekawe przemyślenia, pokazuje problematykę
i moim zdaniem, osobę, która nie czytała tej książki, a lubi rozważania egzystencjalne, może zachęcić.
Dziękuję, że tak uważasz. 🙂 A książkę polecam. 🙂
Fajna recenzja! Książke pewnie kiedyś przeczytam, ale ja jak to ja. Mam dwie pozaczynane i jeszcze mam dwie lektury do przeczytania. I choć czytać uwielbiam. To nie umiem czytać jednej książki na raz. A więc na razie chce pokończyć to co mam.
A więc nadszedł ten moment. Kochana czy mogła byś się podzielić? BO stwierdziłam, że sobie przeczytam. A w txt, ani innym pedeefie znaleźć nie mogę.
Tak, jasne. Podrzucę. Łap.
https://www.dropbox.com/s/9ok1591cdw8ueuq/Zostań, jeśli kochasz.txt?dl=1
Jest jeszcze druga część. „Wróć, jeśli pamiętasz”.
Dziękuję ci bardzo!
Okej. Na razie spróbuję przeczytać pierwszą 🙂 Jeszcze nie doczytałam do końca. „Morderstwa w Orjent Expresie” Ale już powoli je kończe. 🙂
A. Tak w ogóle. Czy już ktoś cię sprrostował, że ta recenzja nie jest marna? Ja się zastanawiam czy na blogu nie napisać recenzji książki „Morderstwo w Orjent Expresie” Ale po pierwsze nie wiem czy kto kolwiek to przeczyta. A po drugie to ja nie umiem pisać recenzji. 😀
Jakby Ci to powiedzieć, jesteś chyba drugą osobą, która mnie prostuje, także dziękuję.
Co do kryminałów, nie przepadam, ale recenzję chętnie przeczytam.
Okej. Jak. się zmobilizuję to naskrobie. Ps dzięki, za czytanie mojego bloga. 🙂
A nie ma za co. 🙂
Nooo. Nie wiem czy wiesz, ale dawno, dawno temu. Już zdążyłam przeczytać i pierwszą i drugą część. Na prawdę warto! 🙂
Wiem, wiem, pewnie, że wiem.
Jejku. Jeszcze raz CIę okrzyczę. Ta recenzja nie jest marna, i weź to edytuj! ;D CO do drugiej części, trudno mi było na początku, ale warto przeczytać, bo końcówka jest świetna. Zastanawiam się, czy sobie nie przeczytać obydwu jeszcze raz. 🙂