Kategorie
Znalezione, podesłane

Znalezione trzy lata temu

Witajcie.
Znalazłam to trzy lata temu, na twitterze, a odkopałam dziś, więc wklejam poniżej.

"Pewnego dnia zauważyłam dziewczynę. Była na wycieczce ze swoją klasą. Stała sama. Nie rozmawiała z nikim. Pomyślałam, że nie chce, że jest odludkiem ze swojego wyboru.
Następnego dnia dowiedziałam się, że jest prześladowana.

Kilka dni później rozmawiałam z chłopcem. Mimo swojego przedszkolnego wieku, nie bawił się z dziećmi, nie kopał piłki. Był smutny. Po niedługim czasie usłyszałam, że jego mama zmarła niedawno. On nie wiedział o co dokładnie chodzi. Jego tata mówił, że mama poszła z aniołami.
Uwierzył.

Kiedy wracałam ze szkoły, minęłam kolegę. Niedawno doszedł do mojej klasy. Od innych usłyszałam, że nie chce się z nikim przyjaźnić, że jest dziwny, bo nie zaprasza nikogo do domu. Kiedy poznałam go bliżej, okazało się, że wstydzi się swojego ojca, który codziennie wraca pijany do domu.

Niedawno szłam po parku. Obok siebie zobaczyłam dziewczynę. Miała ona dużo makijażu, dlatego ją przezywali. Nikt nie wie jednak, że jest bita przez swoją matkę i próbuje ukryć blizny w ten sposób…

Słyszałam od znajomych o pewniej dziewczynie. Nie odzywa się ona do nikogo i jest obojętna. Jej wzrok zatrzymywał się na jednym punkcie lub krążył po ścianach. Zawsze pierwsza wychodziła ze szkoły, a ostatnia do niej przychodziła. Miała ona ciężką depresję. Pewnego dnia zastano ją w łazience szkolnej.. Nie przytomną… Z żyletką w ręce. Po kilku dniach znowu zastałam ją w szkole.

Pewien chłopak – był on w moim wieku, nastolatek. Ubierał się w kolorowe, obcisłe spodnie. Miał przyjazną twarz, a długa grzywka była widoczna spod jego czapki, którą zwykle nosił. Różnił się od reszty chłopców, nie nosił dresów, miał szacunek do dziewczyn, z którymi często też rozmawiał. Nie był akceptowany. Dziwiło mnie, że nawet w lecie nosił długie rękawy. Niedługo później już wiedziałam, co ukrywał. To nie były zadrapania.

Każdego dnia widziałam moją nauczycielkę panoszącą się po szkole. Była moją wychowawczynią. Zawsze się śmiała. Od kilku dni było inaczej. Co prawda nie zawsze była dla mnie przyjazna. Robiła znienawidzone przeze mnie sprawdziany, ale po długim urlopie, z którego niedawno wróciła zmieniła się… Nie robiła sprawdzianów, kartkówek. Teraz już wiem, dlaczego czasami wychodziła zapłakana z toalety. Kilka tygodni temu jej córka popełniła samobójstwo. Po kilku dniach już nie zobaczyłam jej w szkole.

Od siostry usłyszałam o Patrycji. Była ona inna. Wiem, że kochała rysować. Każdy wiedział, z czym się zmaga. Ale nikt jej nie pomógł, dlaczego? Tego nie wiem do dziś. Ale wiem, że pewnego dnia odnaleziono ją w parku. Nie znaleziono u niej nic oprócz zakrwawionych nożyczek. Tylko to miała przy sobie. Smutne jest to, że nie mogła godnie umrzeć,
na co zasługiwała.

A teraz ja… Popatrz na mnie, co widzisz? Nic? Nie możesz mnie zobaczyć. I co teraz? Opowiadam to wszystko, co praktycznie działo się wokół mnie.
Połowę tego usłyszałam od nich samych. Co się dzieje? A teraz Patrzę na ciebie z góry, widzę, co się dzieje i mimo tych lat nic się nie zmieniło, a ludzie są tak samo okropni. Teraz? Nikt o mnie nie pamięta. A ja dookoła widzę te osiem osób, które według Ciebie tak bardzo zawadzały na tym świecie, bo jestem teraz daleko. I wiesz co? Cokolwiek będzie się działo, popatrz w niebo, i wśród chmur szukaj swojego anioła, który zawsze na Ciebie czeka i nigdy cie nie opuści..".

Pozdrawiam.

Kategorie
Recenzje

„Zostań, jeśli kochasz” – moja pierwsza marna recenzja

"- Po prostu myślę, że z pogrzebami jest podobnie jak z samą śmiercią. Można mieć własne życzenia, własne plany, ale ostatecznie nie ma się na nic wpływu".
"Uświadamiam sobie nagle, że umieranie jest proste. To życie jest trudne".
"Czasem człowiek dokonuje w życiu wyboru, a czasem to wybór stwarza człowieka".
"Każdy związek jest trudny. Tak jak w muzyce, czasem zdarza się harmonia, a kiedy indziej kakofonia".

Przyznam szczerze, że trudno mi będzie pisać recenzję tej książki, ponieważ jest to jedna z tych książek, przy której – gdy się czyta ją po raz drugi – chce się płakać. Ale postaram się ją zrecenzować najlepiej jak potrafię.
Główną bohaterką jest Mia, siedemnastoletnia wiolonczelistka i to z jej perspektywy czytamy ową powieść. Wszystko rozpoczyna się, gdy szkoły zostają zamknięte z powodu śniegu. Rodzice, Mia i jej brat Teddy, korzystając z wolnego dnia, postanawiają jechać na przejażdżkę, podczas której dochodzi do tragedii. Rodzice dziewczyny giną na miejscu, a ona wraz z Teddym zostają przetransportowani do szpitali.
Najciekawsze w tej książce jest to, że Mia, opowiada wszystko z perspektywy swojej, ale jest tylko swoim widmem. Jej ciało znajduje się w tym czasie na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Przeżywając to, co się dzieje w szpitalu, poznajemy również jej przeszłość, to, w jaki sposób zaczęła grać na wiolonczeli, to, w jaki sposób poznała swojego chłopaka Adama i wiele innych rzeczy. Głównym zadaniem widma, duszy, Nie wiem w sumie, jak określić tą Mię, która opowiada nam wszystko, jest podjęcie decyzji, czy zostanie wśród ludzi żywych, czy też umrze.
Kolejną rzeczą, która w tej książce rzuca się w oczy, gdy się ją czyta, jest muzyka. Mia gra na wiolonczeli, jej ojciec był perkusistą w kapeli, dopóki Nie urodził się Teddy, Adam jest gitarzystą w swoim zespole "Shooting Star". Muzyka towarzyszy wszystkim bohaterom od zawsze, nawet tym, którzy Nie są zbyt muzykalni. To Kim – najlepsza przyjaciółka Mii – przekonała ją, by Nie rezygnowała z grania na wiolonczeli, gdy ta chciała to zrobić. I to ona przyniosła ulotki letniego obozu muzycznego, na który Mia zaczęła jeździć.
"Zostań, jeśli kochasz" to książka Nie tylko o tym, jaka ważna jest muzyka w życiu człowieka, ale też o miłości, przyjaźni i poświęceniu. Kim i Adam Nie byli przyjaciółmi do dnia wypadku. Dopiero wtedy połączyła ich prawdziwa przyjaźń, która pozwoliła uknuć fortel, by Adam mógł się wkraść na oiom.
Jest to historia, która pokazuje, jak wiele mogą zdziałać słowa i miłość, miłość do drugiego człowieka.
Tak jak pisałam, ciężko mi się pisze recenzję tej książki, nawet Nie wiem, czy oddałam jej sens w takim stopniu, by zachęcić Was do jej przeczytania, ale mimo to polecam Wam tę książkę z całego serca.
Przeczytałam ją dziś po raz drugi na potrzeby tej marnej recenzji i zarówno pierwszego razu, gdy ją czytałam, jak i dziś poruszyła mnie do tego stopnia, że będę nią żyła przez kilka następnych dni. Bo ta książka porusza i wciąga. Stawia nas przed wyborem, czy odejść, czy zostać. To tak jak w życiu. Niekiedy też się zastanawiamy, Nie raz, czy z czegoś zrezygnować, czy może jednak osiągnąć cel, do którego dążymy. W tej opowieści Mia również musiała dokonać wyboru. Wyboru, który Nie był wcale prosty, zwłaszcza, gdy okazało się, że zginęli Nie tylko rodzice, ale również jej młodszy brat. Nie zdradzę Wam jednak, jakiego wyboru dokonała. Jeśli przeczytacie, to na pewno się dowiecie.
Powtórzę jednak raz jeszcze. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam tę książkę z całego serca. Co wrażliwsi może uronią łzę i wcale im się Nie będę dziwić, bo ja, choć Nie płaczę, mam na to ogromną ochotę.
Nie można obok tej książki przejść obojętnie, czy się tego chce, czy Nie. Można zacząć ją czytać, ale Nie można, gdy już się zacznie, jej Nie skończyć. Jest napisana w sposób prosty, przejrzysty i aż chce się dowiedzieć, co będzie dalej.
Bardzo podobało mi się stwierdzenie pielęgniarki, która powiedziała dziadkom Mii, że to, czy ona zostanie Nie zależy od aparatury czy od lekarzy, ale od niej samej. To stwierdzenie było bardzo ludzkie i wyglądało tak, jakby chodziło o coś zupełnie normalnego, błahego.
Nie wiem, czy coś jeszcze chcę dodać. Myślę, że nie.
Zachęcam wszystkich do przeczytania tej lektury i oceny.
Pozdrawiam.
A. J.

P.S. Wiem, że ta recenzja jest marna, ale mam nadzieję, że następne będą lepsze. 🙂 Muszę się wprawiać,
jeśli kiedyś mam pracować na stanowisku recenzentki. 😀 A jest na to duża szansa, bo u mnie w firmie
mają jakiś taki projekt redakcyjny otwierać. 🙂

Kategorie
Co tam u mnie

Niekonstruktywnie

Witajcie.
Nie wiem właściwie, po co się zabieram za pisanie, skoro i tak nie wiem, o czym chcę pisać, ale w porządku.
😀
Mam dzisiaj ochotę na to, by zająć się czymś konstruktywnym, ale nic sensownego nie wymyśliłam, więc
na ochocie się chyba skończy. A szkoda, bo naprawdę chciałabym zrobić coś konstruktywnego. Ale takiego,
co by mi dało frajdę, wiecie, takiego, z czego byłabym zadowolona.
Dzisiaj rano obudziłam się z przeświadczeniem, słusznym zresztą, że śniło mi się coś głupiego. Ale naprawdę
śniło mi się coś głupiego. Nie pamiętam, co to było, tylko tyle, że coś z mikrofonem i chyba przesyłką.
😀 Bardzo dużo pamiętam, wiem. Ale może to i lepiej, że tylko tyle. 😀
Niedawno wróciłam ze sklepu, bo byłam po lody, kupiłam o smaku Tiramisu. Serio, polecam. Takie duże pudełko,
ale naprawdę polecam, bo są cudne. <3 Ale jest tak gorąco, że masakra, pogoda pokazuje 29 stopni. A pomyśleć,
że od jutra ma być jeszcze gorzej… Boże, wiatrak będzie chodził 24/7 chyba.
No, a tak na koniec tego niekonstruktywnego pisania, od wczoraj myślę nad tym, by napisać Wam recenzję
jednej książki, którą – co prawda – przeczytałam już dawno, a którą z czystym sumieniem mogę polecić,
ale żeby to zrobić, to muszę ową książkę przeczytać raz jeszcze. Więc może się w końcu zmotywuję. 🙂
A może wy mnie zmotywujecie?
Kończę, przesyłając pozdrówki. 🙂
A. J.

Kategorie
Awatary

Lisa Lambe – Since You Went Away

Witajcie.
Skoro Lisa towarzyszy mi w głowie od przebudzenia się i towarzyszyła mi w nocy, to oto moja ulubiona
piosenka z jej płyty solowej – Hiding Away.
Strasznie lubię ją za wokal, melodię, tekst… No za wszystko.
Pozostawiam Was więc z tą piosenką, życząc Wam miłego odsłuchu.
Pozdrówki.
A. J.

Kategorie
Sny

Dzisiejsze sny

Witajcie.
Muszę Wam opowiedzieć, co mi się śniło, bo to było piękne po prostu.
Śniła mi się Lisa Lambe – była wokalistka zespołu Celtic Woman, tak jakby ktoś nie wiedział. Nie pytajcie, dlaczego akurat ona. Śniło mi się, że przyjechała do Warszawy, bo koncert miała w Polsce. Ja poszłam na ten jej koncert, a jak skończyła występować, to podeszłam do niej i zaczęłam z nią rozmawiać. Na końcu to mnie objęła, a ja ją i powiedziała, że dostanę od niej jakąś książkę wraz z jej oryginalną płytą. Szczerze, nie pamiętam, co to była za książka.
W drugim śnie śniło mi się, że ze sobą najpierw pisałyśmy, a potem rozmawiałyśmy, a najlepsze było to, że ona w pełni nauczyła się polskiego, więc rozmawiałyśmy sobie i po polsku i po angielsku czasami. Poleciła mi jakiegoś wykonawcę na Spotify. Jakiegoś na K. Nie wiem, skąd on się wziął. Ale cudne były te sny, naprawdę wspaniałe. 🙂 Ale ona w tym śnie była taka drobna, taka szczuplutka, że bałam się, czy jej krzywdy nie zrobię, gdy ją zbyt mocno przytulę. Ale naprawdę, taka miła, słodka i delikatna dziewczyna, o wrażliwej duszy. <3
Pozdrawiam wszystkich. 🙂
A. J.

Kategorie
Co tam u mnie

O pobycie w KFC

Witajcie.
Nie pisałabym o tym, ale oczywiście, jak się wychodzi w miasto, to często bez przygód nie może się obejść.
Byliśmy dziś z Grześkiem w KFc, bo stwierdziliśmy, że mamy ochotę… Przepraszam, ja stwierdziłam, że
mam ochotę na coś dobrego z KFC. Poszliśmy, grzmiało trochę, jak dotarliśmy do metra, to zaczęło padać,
ale na szczęście uchroniliśmy się przed deszczem. Wsiedliśmy do metra, jedzemy, jedziemy, a jakieś dziecko
strasznie gadatliwe było. Nie wiem ile ono mogło mieć lat, może z pięć, może mniej, nie wiem. W każdym
razie, ci, co są z Warszawy, to wiedzą, a tym, co nie są, już tłumaczę. Są dwa rodzaje metra. Jedno takie
ruskie, stare, a drugie jest nowe, ono się Inspiro nazywa. No i to nowe poza tym, że mówi jaka stacja,
to mówi też, po której stronie otwierają się drzwi. No i tak jedziemy, mija jedna stacja, druga, drzwi
otwierają się po prawej stronie, a to dziecko za którymś razem: "Znowu po prawej, a po lewej nie"? 😀
Druga sytuacja w samym KFC. Stoimy, czekamy, aż pomogą nam dojść do stolika z zamówieniem, przyszedł
koleś, podchodzi do drugiego okienka, coś zamawia i pani się pyta, czy może kurczaka większego chce.
Na co koleś: "Nie, dziękuję. Sam jestem jak taki trochę większy kurczak". 😀 Padłam ze śmiechu.
Była jeszcze jedna sytuacja, ale nie mogę sobie jej przytoczyć, tak żeby nie spalić, więc nie będę jej
opowiadać. Ale generalnie, było bardzo, brdzo fajnie. 🙂
Tym pozytywnym akcentem pozdrawiam. 🙂
A. J.

Kategorie
Znalezione, podesłane

Podesłane przez Dawida

Witajcie.
Podesłał mi to Dawid, po północy chyba jakoś, nie wiem. W każdym razie rozbroiło mnie to. 😀
Tekst poniżej. 😀

Informatyk:
• Nosi flanelową koszulę w kratę wciągniętą w spodnie, sztruksową kurtkę z długopisikami wystającymi z kieszeni.
• Przyjaciół rozpoznaje nie po twarzach czy imionach, tylko po ich adresach IP.
• Nosi okulary w grubej oprawce sklejonej taśmą klejącą lub zlutowane.
• Ma niewielkie i cały czas zmrużone oczy, ponieważ jest wrażliwy na światło słoneczne, przez co wygląda jak bohater Mody na sukces.
• Podnieca go Linux i potrafi pieprzyć o nim całymi miesiącami.
• Jedzenie zamiast w lodówce trzyma w serwerowni.
• Jest jedynym w swoim rodzaju, który zamiast otworzyć folder myszką używa komend.
• Grywa w gry fabularne zwane erpegie, żeby chociaż tam był fajny.
• Wie, ile to jest 2•2.
• Jest przekonany, że kilometr to 1024 metry.
• Liczy na palcach do 1023.
• Miał styczność z jedną z sekt: Informatyka, informatyka stosowana.
• Podłączenie serwera pod port TCP/IP jest dla niego powodem do zrobienia imprezy.
• Impreza dla niego oznacza puszkę piwa na 7 osób i tańczenie w rytm wybierania tonowego modemu.
• Nieliczni odróżniają kobietę od portu szeregowego.
• Informatyk nie ma pendrive'a przy kluczach. On ma klucze przy pendrivie (no chyba, że są to klucze od serwerowni).
• Każdą decyzję analizuje na podstawie tysięcy IF'ów i ELSE'ów.
• Myśli w C++.
• Można go łatwo zapętlić mówiąc do niego: while(true).
• Żarty w jego wykonaniu są niezwykle zrozumiałe, np. „Twoja stara to tablica asocjacyjna z indeksami numerycznymi”.
• Nie zna liczb większych niż 16777215. Gdy usłyszy większą, mówi „Stack Overflow”.
• Przy tablicach z ostrzeżeniami mówi, iż obchodzą go tylko błędy.
• Oglądanie strony internetowej zaczyna od podejrzenia źródła.
• Po obliczeniu najprostszego 2+2, czeka parę sekund, aby zbuforować wyniki.
• Uważa, że życie każdego człowieka można łatwo i szybko ułatwić bez drastycznych zmian. Wystarczy tylko dołączyć odpowiednie biblioteki.
• Gdy ktoś prosi go o podanie swojego adresu, mówi: 192.168.94.15 2001:4860:4801:5::99 (każdy szanujący się informatyk używa już IPv6).
• Twierdzi, że informatyk się nie poci, lecz jest chłodzony cieczą.
• Informatyk, a szczególnie programista ma grupę krwi C.
• Jego dom jest ogrzewany ciepłem komputerów.
• Jego lodówka ma większą moc obliczeniową niż twój komputer.
Pozdrawiam. 🙂

Kategorie
Awatary

Orla Fallon – You.ll Never Be The Sun, czyli piosenka na dobranoc

Witajcie.
Zakochałam się w tej piosence od pierwszego usłyszenia, a znam ją, z jakieś dobre cztery lata chyba.
No w każdym razie, to taka piosenka na dobranoc.
Życzę wszystkim miłego odsłuchu
P.S. Czemu Elten u mnie nadal nie lubi apostrofów i nie mogę dodać piosenki do plików udostępnionych?
Dobranoc. 🙂
A. J.

Kategorie
Awatary

Chochoły – Skandal w rodzinie

witajcie.
A pro po mojego wpisu o stukniętej dziewczynce, dzielę się z Wami piosenką, którą poznałam w sobotę,
czyli dzień po tej sytuacji, leżąc w szpitaliku. Tak się stało, że nie miałam gdzie podłączyć iPhona,
a się rozładował, więc pozostało mi tylko radio. Nie pamiętam, co to za stacja była, ale stare, bardzo
stare przeboje tam leciały i to jest jeden z nich. Piosenka z lat sześćdziesiątych XX wieku. Ale strasznie
mnie ona rozbawiła, zresztą jak ją pokazywałam ludziom potem, to też się śmiali.
Życzę wszystkim miłego słuchania i ciekawa jestem Waszych komentarzy. 🙂
A. J.

Kategorie
Co tam u mnie

Po wizycie lekarskiej

Witajcie.
Byłam, przeżyłam, spoko. Oczywiście bez przygód się nie obeszło. Najpierw czekaliśmy, aż autobus ruszy,
przez ponad pół godziny, na szczęście w autobusie. A potem jak jehaliśmy tym autobusem, to ktoś z rowerem
chciał wsiąść, ale kierowca tego kogoś wyrzucił. "Rowerowi dziękujemy", taki był tekst. Wiem, bo mówił
go przez mikrofon. 🙂
U lekarza trochę posiedziałam. Jako, że to było w Laskach i natrafiłam na siostrę Ancillę, która mnie
zna, to musiała zrobić wywiad śodowiskowy. Ale w rezultacie przepisała mi jakiś antybiotyk, który mam
brać przez dni trzy raz dziennie o tej samej porze, a że w aptece go nie było, to biorę Nobaxin, odpowiednik
tego czegoś na Z. Nie pamiętam, jaką to nazwę miało. No w każdym razie, będzie dobrze. Jak to siostra
Ancilla powiedziała, jak do łóżka wpadłam i przeżyłam, to tu tym bardziej. 😀 Aaa, bo wy nie znacie tej
historii. 😀 No to już opowiadam.
Było to pod koniec mojego pierwszego roku pobytu w Laskach. Był to ostatni weekend. Tak się akurat złożyło,
że strasznie dużo miałam tego czerwcowego piątkowego dnia na głowie. Wróciłam z lekcji, sprzątałam w
pokoju, bo wiecie, takie dyżury, w łóżku sprzątałam, jeszcze dyżur jadalniany miałam i jakoś tak się
tego wszystkiego nazbierało. No i akurat wtedy wzięłam odkurzyłam w tym łóżku, przetarłam na mokro i
poszłam zmywać naczynia, a łóżko zostawiłam otwarte, żeby sobie na spokojnie schło. No i tak jakoś zleciało, że wybiła godzina osiemnasta, czy później już było.
Ja stwierdziłam, że muszę zrobić przerwę, zadzwonić do jednej osoby. No i poszłam do pokoju. Oczywiście
co? Kompletnie zapomniałam, że to łóżko jest otwarte. A moja wychowawczyni jeszcze pięć minut przed tym,
zanim ja weszłam do pokoju, sprawdzała, czy już wyschło, a że nie wyschło, no to zostawiła otwarte. A
ja zadzwoniłam, zaczęłam rozmawiać przez telefon, no i chciałam sobie usiąść. I usiadłam, ale tak, że
wpadłam do łóżka, a głową uderzyłam o tą otwartą górę, a tam sprężyny takie są. Zresztą ci, co z Lasek,
dziewczyny głównie, to wiedzą jak te łóżka wyglądają. Skończyłam rozmawiać, głowa mnie boli, nie przechodzi
wcale. Wszyscy spanikowani, ja też, przyszła siostra Kamila zorientować się w sytuacji, no nic. A potem
właśnie przyszła doktor siostra Ancilla. I jej najlepszy tekst: "Gdzie jest ta stuknięta dziewczynka"?
😀 W rezultacie wylądowałam w szpitaliku, z lodem na głowie. Ale to masakra była, bo w głowie mi się
kręciło i w ogóle dramat. No na szczęście, dobrze się wszystko skończyło, tylko się ze mnie wszyscy potem
śmiali, nawet moja wychowawczyni – pani Jola. Zresztą ja też się potem z tego śmiałam. 😀 Najlepsze dziewczyny,
powiedziały, że mnie na początku roku przywitają słowami: "Cześć, stuknięta dziewczynko", ale zapomniały
i tak nie zrobiły. A szkoda. 😀
Tym akcentem kończę ten mój przydługi wpis. 🙂
Trzymajcie się.

P.S. Zapomniałam napisać, że jak wracaliśmy, to w autobusie kierowca zamieszanie zrobił, bo był ten sam,
co od rowerka i powiedział, znaczy zapytał ludzi, czy by nam miejsca nie ustąpili, bo sobie staliśmy.
Ale mi się głupio zrobiło, jak się takie zamieszanie zrobiło. A poza tym, to słabo mi się strasznie zrobiło,
bo głodna byłam. Ale już zjadłam płatki i jest w porządku.
Pozdrawiam wszystkich.
A. J.

EltenLink