Miesiąc: październik 2018
Witajcie.
Historia, którą przeczytacie poniżej, wydarzyła się naprawdę, a chcę Wam ją opisać, aby nikt w przyszłości, jakby mu się nie daj Boże coś takiego stało, nie popadł w panikę.
Wczoraj wieczorem naładowałam iPhone'a. Dodam, że to iPhone SE z iOS 12 na pokładzie. Po odłączeniu coś jeszcze na nim porobiłam, po czym kulturalnie, grzecznie poszłam spać.
Dzisiaj rano dzwoni mi budzik, w iPhonie, więc wyłączam, po czym chcę go wziąć do ręki, by na szybko przejrzeć powiadomienia. Niestety, napotykam na problem. iPhone milczy. Próbuje go wyciszyć, wibracji brak. Myślę sobie, wyłączył się. No ale nie. Przytrzymanie przycisku Power nie pomaga, przytrzymanie Home i Power razem również nie. No to myślę sobie, rozładował się. Podłączam, czekam, nic. Telefon milczy jak zaklęty. No to mówię, żeby do mnie zadzwoniono. Sygnał jest, ale urządzenie nadal milczy. Podłączam słuchawki, cisza. No to co robię? Podłączam pod komputer, odpala się iTunes, komunikat, że na tym iPhonie wystąpił problem, który wymaga odtworzenia lub uaktualnienia. No to lecimy. Odtworzyło, postawiło, gada, działa, w porządku. Jakież jednak moje zdziwienie było, gdy na pasku statusu zobaczyłam 13 procent baterii. Jakim cudem? Nie mam pojęcia, nie pytajcie, naprawdę. Ale przyznaję, że wystraszyłam się nie na żarty.