Kategorie
Znalezione, podesłane

Wierszyk o japończykach, czyli na wesoło

Witajcie.
To mi Grzesiek podesłał z dobre dwa miesiące temu. Kto się podejmie wymówienia tego? 😀
Miłej lektury. 🙂

Byli sobie trzej Japoni:
Jaksy,
Jaksy Draksy,
Jaksy Draksy Droni.
Były sobie trzy Japonki:
Dżipka,
Dżipka Tripka,
Dżipka Tripka Rampamponi.
No i oni się pobrali:
Jaksy z Dżipką,
Jaksy Draksy z Dżipka Tripką,
Jaksy Draksy Droni z Dżipką Tripką Rampamponi.
No i oni mieli dzieci:
Jaksy z Dżipką mieli Toni,
Jaksy Draksy z Dżipka Tripką mieli Fudżi Toni,
Jaksy Draksy Droni z Dżipką Tripką Rampamponi mieli Fudżi Fudżi Toni. Było sobie trzech Chińczyków:
Jaksa,
Jaksa Draksa,
Jaksa Draksa Droni.
Były sobie trzy Chinki:
Cypka,
Cypka Drypka,
Cypka Drypka Lampamponi.
No i oni się pobrali:
Jaksa z Cypką,
Jaksa Draksa z Cypką Drypką,
Jaksa Draksa Droni z Cypką Drypką Lampamponi.
No i oni mieli dzieci:
Jaksa z Cypką Szacha,
Jaksa Draksa z Cypką Drypką Szachszaracha,
Jaksa Draksa Droni z Cypką Drypką Lampamponi Szachszaracha Droni.

Kategorie
Sny

Wczorajszy sen

Witajcie.
Nie wiem, skąd mi się to wzięło. Co prawda rozmawiałam z Grześkiem na temat sałatki, ale… Nie, to było
dziwne. W każdym razie, wczoraj nad ranem śniło mi się, że stałam z Grześkiem na klatce i kłóciłam się
z nim o sałatkę z zupek chińskich. Grzesiek uparcie twierdził, że sałatka może być, pod warunkiem, że
będą do niej pierogi ruskie. 😀 Nie pytajcie, skąd mi się to wzięło. 😀 W każdym razie, wczoraj, tak
jak pisałam w poprzednim wpisie, poszliśmy do Biedronki, kupiliśmy składniki na sałatkę i… pierogi
ruskie. 😀
Jakieś teorie macie na ten temat?
Pozdrawiam.
A.

Kategorie
Awatary

My new awatar

Witajcie.
O tej porze jeszcze niczego na bloga nie dawałam. 😀 To wszystko przez dyrygenta Spotifaya. 😀 Ale nie,
nie, nie, to nie dyrygent Spotifaj. 😀 To bardzo śliczny utwór, ujął mnie za serce w tej wersji, jestem
ciekawa, co wy o nim powiecie.
Przeklejam jak jest napisane: Centro Mundial De Avivamiento – Haleluya (En Vivo), a wykonawca to Pastores Ricardo Y Ma_ Patricia Rodriguez.
Pozdrawiam.

Kategorie
Co tam u mnie

Co tam u mnie?

Witajcie.
Co u mnie? W zasadzie nic ciekawego. Byłam dzisiaj w Biedronce, ale ja w zasadzie nie o tym.
Właśnie widziałam podgląd… Nie, inaczej. Dwudziestego czwartego marca po dwunastu latach przerwy ma
się ukazać płyta We Got Love od Kelly Family, ich najpoplarniejsze piosenki w nowych aranżacjach. Przeleciałam
ją dzisiaj, dosłownie chwilę temu na podglądzie w iTunes. Cała płyta jak dla mnie jest świetna, ale najbardziej
co mnie ujęło, to An Angel w wykonaniu Emmy Kelly i reszty rodziny. Dziewczynka jest córką Angelo Kelly,
czyli brata Patrici Kelly i Paddy'ego Kelly, a urodziła isę szóstego marca 2006 roku. No tak słodko zaśpiewanego
An Angel nie słyszałam nigdy. Niech tylko się ukaże, a wystawię na awatar.
W ogóle liczę na to, że ukaże się w podobnym terminie w Polsce, bo chciałam dla mamy zamówić i jej sprezentować,
z racji, że wczoraj miała urodziny. 🙂 A że mama bardzo lubi Kelly Family, to taki prezent by ją ucieszył.
🙂
Pozdrówki dla wszystkich.
A.

Kategorie
Awatary

My new awatar

Witajcie.
Jeden z moich ulubionych utworów od Enyi – Drifting. Moim marzeniem jest nauczyć się go grać, ale nie
wiem, czy kiedyś do tego dojdzie. Co nie zmienia faktu, że utwór jest przecudny.
Pozdrawiam i życzę miłego słuchania.
A.

Kategorie
Co tam u mnie

Co tam u mnie?

Witajcie.
Rozwiązałam problelm z dyskiem google. Ja nie wiem, nie lubię tej chmury, naprawdę. Nie dość, że wszystko
się usuwa na telefonie, to jeszcze na stronie trzeba. I to i tak, bo jeszcze można usunąć coś, czego
nie chce się usunąć. Zbrodnia.
Dobra, dość mojego złoszczenia się na google drive. Dzisiaj wkurzałam się na co innego. I ja nie żartuję.
Chyba jakieś oświadczenie na fb napiszę czy whatever.
Ja rozumiem, że może niektórzy nie lubią, nie chcą i tak dalej, ale… Do jasnej cholery, przecież po
coś się Dawid stara, nie? Chodzi oczywiście o Eltena. A wszystko wzięło się stąd, że koleżanka napisała,
że słucha podcast o nowościach w Eltenie, no to napisałam jej, że wkurza mnie to, że Dawid się stara, poświęca
swój wolny czas na to, by ten program się rozwijał, czas, który równie dobrze mógłby poświęcić na coś
innego, a ludzie z tego nie korzystają. Ona na to, że woli fb. Że nie będzie się zamykać na samych niewidomków.
Cytując ją powinnam napisać ślepaczków, ale nawet mi się nie chce. Tak mnie to wkurzyło, że masakra.
OK, może sobie woleć fb, jej życie, jej sprawa, droga wolna, ale do jasnej cholery, ja tu czegoś nie
rozumiem. Jak było klango, to wszyscy się rzucili na nie jak psy na jedzenie, a teraz, kiedy powstał
zamiennik, nawet lepszy od klango, który się rozwija, który ma świetlaną przyszłość, to ludzi… nie
wiem, nie interesuje, nie obchodzi? No słów mi brak. Ale napisałam Dawidowi, że ma się nie przejmować
tymi, co tego nie doceniają, nie szanują, którzy go obrażają. Nie doceniają, ich problem. Ale najważniejsze,
że jest garstka osób takich, które doceniają to, co on robi, szanują to i którym się ten program podoba.
A ja w dniu dzisiejszym właśnie zwątpiłam w społeczność niewidomych.
Tyle ode mnie.
Pozdrawiam wszystkich, zirytowana.
A.

Zmodyfikowany

Zmodyfikowany

Kategorie
Awatary

My new awatar

Witajcie.
Miało nie być dzisiaj nowego awatara, ale przez Dawida, który mi pokazał ten cover, musiałam zmienić zdanie.
Enya i jej May It Be, ale tak cudowny cover, jakiego chyba dawno nie słyszałam. Zakochałam się po prostu.
Mam jakieś niejasne przeczucie, że gdyby ona to usłyszała, też by ją ujęło. 🙂
Pozdrawiam i życzę miłego słuchania.

Kategorie
Co tam u mnie

Potyczki z Google Drive, czyli zaraz go wyrzucę przez okno

Witajcie.
Postanowiłam, że trzeba by tu coś skrobnąć. Aktualnie męczę się z potyczkami googlowymi, znaczy się z
dyskiem google, który zaraz wyrzucę przez okno.
Sytuacja jest następująca. Mamy z koleżanką udostępniony folder. Dużo rzeczy sobie przesyłałyśmy i tak
dalej, ja to niby na bieżąco czyściłam, przynajmniej z kosza. Dzisiaj stwierdziło, że pamięć jest zajęta,
no to pousuwałam z ostatnich, z udostępnionych dla mnie i również z kosza. Co się okazuje? A mianowicie
to, że on dalej twierdzi, że dziewięć i pół giga jest zajęte, co wcale nie jest prawdą.
Nie wiem, co tu jeszcze mogę zrobić, pokazuje tak zarówno na telefonie, jak i na Windowsie. Ktoś coś,
jakieś sugestie?
Pozdrówki.
P.S. Jednak dropbox to dropbox, usuniesz to usuniesz, nie usuniesz to leży, a jak już usuniesz,
to miejsce na db się zwalnia, nie to co w google drive, gdzie trzeba jeszcze gdzieś biegać, żeby pousuwać,
a i tak nie daje to takiego efektu, jaki by się chciało.

Kategorie
Znalezione, podesłane

Lekcja dla nas wszystkich

Witajcie.
Znalazłam to już dawno, dawno. Dzisiaj postanowiłam, że się z Wami tą lekcją podzielę. Taka moja refleksja,
zanim to wkleję. Jak niewiele trzeba, by uszczęśliwić drugiego człowieka.

Ta mądra i niezwykle wzruszająca historia krąży w internecie od lat. Jest jednak jak najbardziej prawdziwa, została spisana na podstawie wspomnień nowojorskiego taksówkarza, Kenta Nerburna, którego życie odmieniło się za sprawą jednej, wyjątkowej pasażerki…
"Podjechałem pod wskazany adres i zatrąbiłem. Po paru minutach zatrąbiłem ponownie. To miał być mój ostatni klient przed końcem zmiany, więc pomyślałem, żeby po prostu odjechać, ale zamiast tego, zaparkowałem, podszedłem do drzwi i zapukałem.
– Chwileczkę! – odpowiedział słaby, damski głos.
Po dłuższej chwili, drzwi otworzyły się. Stała w nich drobna, starsza pani. Musiała mieć około 90 lat. Była ubrana w staromodną suknię i kapelusz z woalką, wyglądała niczym wyjęta z filmu z lat 40. Obok niej stała niewielka walizka. Mieszkanie wyglądało, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Ściany były puste, a wszystkie meble okryte folią.
– Pomógłby mi Pan zanieść bagaż do samochodu? – spytała staruszka.
Zaniosłem walizkę do taksówki, potem wróciłem, żeby pomóc kobiecie. Wzięła mnie pod rękę i powoli poszliśmy w stronę auta.
– Dziękuję. Jest Pan taki uprzejmy – powiedziała.
– Nie ma za co – odparłem – po prostu staram się traktować swoich pasażerów w sposób, w jaki chciałbym, żeby inni traktowali moją mamę.
– Jesteś dobrym chłopcem.
Kiedy wsiedliśmy do taksówki, podała mi adres, a potem zapytała:
– Czy moglibyśmy pojechać przez śródmieście?
– To nie będzie najkrótsza droga…
– Wiem, ale nie spieszy mi się. Jadę do hospicjum.
Spojrzałem w lusterko, w jej oczach lśniły łzy.
– Nie mam już żadnej rodziny – mówiła dalej łagodnym głosem – Lekarze mówią, że nie zostało mi wiele czasu.
Sięgnąłem cicho do taksometru i wyłączyłem go.
– Którędy mam jechać? – spytałem.
Przez następne dwie godziny krążyliśmy po mieście. Pokazała mi sklepik, w którym kiedyś pracowała. Przejechaliśmy przez osiedle, na którym mieszkali z mężem jako nowożeńcy. Zatrzymaliśmy się przed fabryką mebli, gdzie kiedyś była sala balowa, w której tańczyła za młodu. Czasem prosiła, żebym zwalniał przy konkretnych budynkach i wpatrywała się w ciemność, nic nie mówiąc.
– Jestem zmęczona. Jedźmy już – powiedziała nagle, gdy zza horyzontu wyszły pierwsze promienie słońca.
W ciszy dojechaliśmy pod wskazany adres. Gdy tylko wysiedliśmy, pojawiło się dwóch sanitariuszy. Gdy wyjąłem z bagażnika niewielką walizkę, kobieta już siedziała na wózku inwalidzkim.
– Ile jestem Panu winna? – spytała, sięgając do torebki.
– Nic – odpowiedziałem.
– Musi Pan z czegoś żyć.
– Będę miał innych pasażerów – odpowiedziałem.
Pochyliłem się i objąłem ją. Uścisnęła mnie mocno.
– Dał Pan starej kobiecie chwilę radości. Dziękuję.
Ostatni raz uścisnąłem jej rękę i odjechałem. Przez resztę dnia nie wziąłem już ani jednego pasażera. Jeździłem bez celu, zatopiony w myślach. Co by się stało, gdyby ta kobieta trafiła na niecierpliwego kierowcę, który chciałby jak najszybciej skończyć zmianę? Co, gdybym odmówił pojechania jej trasą albo zatrąbił tylko raz i odjechał?
Kiedy teraz to wspominam, myślę, że nie zrobiłem w życiu niczego ważniejszego. Uczymy się myśleć, że nasze życie toczy się wokół ważnych wydarzeń. Ale ważne wydarzenia często zaskakują nas pod przykryciem przeżyć, które uważamy za małe i nieznaczące. Ludzie mogą nie pamiętać dokładnie, co zrobiliście albo powiedzieliście, ale będą pamiętać, jak się dzięki Wam poczuli."

Pozdrawiam.

Kategorie
Znalezione, podesłane

Tekst o wierze

Witajcie. Znalazłam to kiedyś w necie, ale zapomniałam, dzisiaj, dosłownie niedawno, Dawid mi to przypomniał. Wklejam Wam tekst poniżej. I żeby była jasność, nie wiem, kto to napisał, ale nie jest to z żadnej książki Eisteina czy kogokolwiek. Uprzedzam wszelkie pytania i poszukiwania książki. Bo nie wiem, czy tutaj na końcu będzie napisane, skąd to wzięte. No ale już nie zanudzam, wklejam tekst, z komentarzem Dawida, z którym w pełni się zgadzam.

Świetny tekst, świetny o wierze:

Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
– Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
– Tak, panie profesorze.
– Czyli wierzysz w Boga.
– Oczywiście.
– Czy Bóg jest dobry?
– Naturalnie, że jest dobry.
– A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
– Tak.
– A Ty – jesteś dobry czy zły?
– Według Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości – Ach tak, Biblia!
– A po chwili zastanowienia dodaje:
– Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy że znasz chorą i cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
– Oczywiście, panie profesorze.
– Więc jesteś dobry…!
– Myślę, że nie można tego tak ująć.
– Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie. Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej
– Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie? Student nadal milczy, więc profesor dodaje
– Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda?
– aby dać studentowi chwilę zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
– Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
– No tak… jest dobry.
– A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada
– Nie.
– A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
– Od Boga.
– No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu
– czy na świecie istnieje zło?
– Istnieje panie profesorze …
– Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda?
– Prawda.
– Więc kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły. Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi.
– A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świecie? Student drżącym głosem odpowiada
– Występują.
– A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie
– Kto je stworzył?
– wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
– Powiedz mi – wykładowca zwraca się do kolejnej osoby
– Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
– Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
– W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
– Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
– Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
– Nie panie profesorze.
– A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
– Nie panie profesorze. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
– I nadal w Niego wierzysz?
– Tak.
– Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi że Twój Bóg nie istnieje. Co Ty na to synu?
– Nic – pada w odpowiedzi – mam tylko swoją wiarę.
– Tak, wiarę… – powtarza profesor – i właśnie w tym miejscu nauka napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara. Student milczy przez chwilę, po czym sam zadaje pytanie:
– Panie profesorze – czy istnieje coś takiego jak ciepło?
– Tak.
– A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
– Tak, synu, zimno również istnieje.
– Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
– Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła – nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem. W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kącie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
– A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?
– Tak – profesor odpowiada bez wahania
– czymże jest noc jeśli nie ciemnością?
– Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie? Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
– Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
– Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy. Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
– Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
– Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie – wyjaśnia student – twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć – czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
– Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.
– A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.
– Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych i nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie,to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacją, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieją niż naukowcem? W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
– Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład – student rozgląda się po sali
– Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
– Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sala zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
– Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
– A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej – stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło? Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi
– Oczywiście że istnieje. Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
– Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w momencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.

Widzę, że na końcu nie ma skąd wzięte, to dobrze. 🙂
Pozdrawiam Was zatem serdecznie. A, i jeszcze jedno. Wpis dodany z iPada. 🙂

EltenLink