"Lucy i ja wierzyłyśmy, że było nam dane zostać matką i córką: po prostu musiało minąć trochę czasu, zanim się odnalazłyśmy".
Oto kolejna recenzja. Tak, pochłonęłam kolejną książkę, tym razem dużo lżejszą od poprzedniej, choć też bardzo trudną.
Lucy trafia do Cathy, mając jedenaście lat. Zanim jednak to następuje, dowiadujemy się nieco o jej przeszłości. Jako niemowlę wraz z matką żyły w mieszkaniu nad pralnią, w której jej matka pracowała. Niestety, kobieta nie potrafiła się należycie zająć córką. Od małego dziewczynka była przerzucana z rąk do rąk, a jej matka w dzieciństwie sama była ofiarą przemocy w rodzinie, co może wyjaśniać jej zachowanie.
Cała historia rozpoczyna się od dnia, w którym ojciec dziewczynki, który jest Tajlandczykiem, wpada do pralni i prosi matkę o pożyczkę pieniędzy. W chwili jednak, gdy ta się na to nie zgadza, obrabowuje pralnię, popycha ją i ucieka.
Bonnie jest przerażona, zabiera dziewczynkę i ucieka. Na początku trafia do swojej ciotki, siostry swojej matki, u której mieszkają wraz z Lucy przez dwa miesiące. Później Lucy jest przerzucana z rąk do rąk. Z jednej rodziny zastępczej do drugiej, na mocy paragrafu 20, który pozwala matce dziecka zabrać je w każdej chwili, w której sobie tego życzy, co zresztą się dzieje, więc Lucy jest przerzucana między rodzinami zastępczymi a pobytem u matki, która nadal nie potrafi podołać obowiązkom. Ciągle zmienia partnerów, a kiedy któregoś dnia znika, pozostawiając Lucy wraz z jej ostatnim partnerem, ten sprowadza sobie do domu inne osoby, które nie są dla niej miłe. Wielokrotnie tematem Lucy zajmowała się opieka społeczna, jednak nigdy na długo, przez co dziewczynka nigdzie nie zagrzała miejsca na dłużej niż kilka miesięcy. Przez problemy z odrzuceniem, jakiego dziewczynka doświadczyła w ciągu jedenastu lat swojego życia, nie potrafi zaufać nikomu. Jest zamknięta w sobie, ma problemy z apetytem, jest opóźniona w nauce, nie potrafi zawierać przyjaźni, na widok pań z opieki społecznej reaguje agresją, gdyż ma do nich żal, że kiedy ich potrzebowała, nie potrafiły jej pomóc.
Kiedy trafia do Cathy, jest dzieckiem cichym, na pozór spokojnym, jednak z czasem ujawniają się w niej demony przeszłości, o których na szczęście, z czasem, zaczyna mówić.
Jak dalej się jej historia potoczyła, opowiadać nie będę. Polecam jednak z całego serca, gdyż mimo okropności, jakie Lucy przeszła, jest to dziecko, które zawładnęło moim sercem, zresztą nie tylko moim, bo Cathy również. I choć na początku była obawa, że dziewczynka do niej nie trafi, to jednak udało się, by tam dotarła, dzięki Cathy, która bardzo sprytnie nawiązała kontakt z małą bohaterką.
Polecam tą książkę również dlatego, że pokazuje ona, jak miłość, którą obdarzamy drugą osobę, może na niego wpłynąć. Lecz nie miłość, do której kogoś się zmusza, lecz miłość prawdziwa i naturalna. Miłość, zrozumienie, troska i bliskość drugiej osoby, które z czasem zmieniają dziewczynkę na lepsze.
Ta historia pokazuje, że wystarczy jedynie okazać dziecku zaufanie i być przy nim w każdej chwili, w której ono tego potrzebuje, by jego świat mógł nabrać barw i kolorów.
Naprawdę, bardzo serdecznie zachęcam do lektury.
10 odpowiedzi na “Cathy Glass – Czy mnie pokochasz”
Bardzo ciekawa i niełatwa książka. Czytałam. „Skrzywdzoną” także. A Twoja recenzja, a raczej obie.. Dobrze napisane i zachęcają do lektury.
Dziękuję. 🙂 Ja teraz czytam „Najsmutniejsze dziecko”.
Też czytałam to.. Akurat w wersji brajlowskiej – jedyne 5 tomów. :: Ciekawa, intrygująca pozycja.
Naprawdę, w brajlu jest? O kurczę!
Jest w katalogu. 🙂 A czy obecnie na półce… Kto to wie… Może być wypożyczona. Ale ja właśnie w brajlu to czytałam. Także była. 🙂
Hmmm. I znów Mnie zachęciłaś. Mogła byś się podzielić?
Przeczytałam! I jestem w Tej książce zakochana. W ogóle twórczość Casy, jest cudowna. 🙂
Ja też w tej książce jestem zakochana, naprawdę.
Dziś skończyłam „Skrzywdzoną”. Poruszająca, choć „Czy Mnie pokochasz”, bardziej do Mnie trafiło.
W ogóle chciałam powiedzieć, że wszystkie książki Cathy, pochłonęłam wciągu dwóch tygodni. A do „Zostań jeśli kochasz”, wielokrotnie wracałam.