Kategorie
Znalezione, podesłane

Znalezione trzy lata temu

Witajcie.
Znalazłam to trzy lata temu, na twitterze, a odkopałam dziś, więc wklejam poniżej.

"Pewnego dnia zauważyłam dziewczynę. Była na wycieczce ze swoją klasą. Stała sama. Nie rozmawiała z nikim. Pomyślałam, że nie chce, że jest odludkiem ze swojego wyboru.
Następnego dnia dowiedziałam się, że jest prześladowana.

Kilka dni później rozmawiałam z chłopcem. Mimo swojego przedszkolnego wieku, nie bawił się z dziećmi, nie kopał piłki. Był smutny. Po niedługim czasie usłyszałam, że jego mama zmarła niedawno. On nie wiedział o co dokładnie chodzi. Jego tata mówił, że mama poszła z aniołami.
Uwierzył.

Kiedy wracałam ze szkoły, minęłam kolegę. Niedawno doszedł do mojej klasy. Od innych usłyszałam, że nie chce się z nikim przyjaźnić, że jest dziwny, bo nie zaprasza nikogo do domu. Kiedy poznałam go bliżej, okazało się, że wstydzi się swojego ojca, który codziennie wraca pijany do domu.

Niedawno szłam po parku. Obok siebie zobaczyłam dziewczynę. Miała ona dużo makijażu, dlatego ją przezywali. Nikt nie wie jednak, że jest bita przez swoją matkę i próbuje ukryć blizny w ten sposób…

Słyszałam od znajomych o pewniej dziewczynie. Nie odzywa się ona do nikogo i jest obojętna. Jej wzrok zatrzymywał się na jednym punkcie lub krążył po ścianach. Zawsze pierwsza wychodziła ze szkoły, a ostatnia do niej przychodziła. Miała ona ciężką depresję. Pewnego dnia zastano ją w łazience szkolnej.. Nie przytomną… Z żyletką w ręce. Po kilku dniach znowu zastałam ją w szkole.

Pewien chłopak – był on w moim wieku, nastolatek. Ubierał się w kolorowe, obcisłe spodnie. Miał przyjazną twarz, a długa grzywka była widoczna spod jego czapki, którą zwykle nosił. Różnił się od reszty chłopców, nie nosił dresów, miał szacunek do dziewczyn, z którymi często też rozmawiał. Nie był akceptowany. Dziwiło mnie, że nawet w lecie nosił długie rękawy. Niedługo później już wiedziałam, co ukrywał. To nie były zadrapania.

Każdego dnia widziałam moją nauczycielkę panoszącą się po szkole. Była moją wychowawczynią. Zawsze się śmiała. Od kilku dni było inaczej. Co prawda nie zawsze była dla mnie przyjazna. Robiła znienawidzone przeze mnie sprawdziany, ale po długim urlopie, z którego niedawno wróciła zmieniła się… Nie robiła sprawdzianów, kartkówek. Teraz już wiem, dlaczego czasami wychodziła zapłakana z toalety. Kilka tygodni temu jej córka popełniła samobójstwo. Po kilku dniach już nie zobaczyłam jej w szkole.

Od siostry usłyszałam o Patrycji. Była ona inna. Wiem, że kochała rysować. Każdy wiedział, z czym się zmaga. Ale nikt jej nie pomógł, dlaczego? Tego nie wiem do dziś. Ale wiem, że pewnego dnia odnaleziono ją w parku. Nie znaleziono u niej nic oprócz zakrwawionych nożyczek. Tylko to miała przy sobie. Smutne jest to, że nie mogła godnie umrzeć,
na co zasługiwała.

A teraz ja… Popatrz na mnie, co widzisz? Nic? Nie możesz mnie zobaczyć. I co teraz? Opowiadam to wszystko, co praktycznie działo się wokół mnie.
Połowę tego usłyszałam od nich samych. Co się dzieje? A teraz Patrzę na ciebie z góry, widzę, co się dzieje i mimo tych lat nic się nie zmieniło, a ludzie są tak samo okropni. Teraz? Nikt o mnie nie pamięta. A ja dookoła widzę te osiem osób, które według Ciebie tak bardzo zawadzały na tym świecie, bo jestem teraz daleko. I wiesz co? Cokolwiek będzie się działo, popatrz w niebo, i wśród chmur szukaj swojego anioła, który zawsze na Ciebie czeka i nigdy cie nie opuści..".

Pozdrawiam.

Kategorie
Znalezione, podesłane

Podesłane przez Dawida

Witajcie.
Podesłał mi to Dawid, po północy chyba jakoś, nie wiem. W każdym razie rozbroiło mnie to. 😀
Tekst poniżej. 😀

Informatyk:
• Nosi flanelową koszulę w kratę wciągniętą w spodnie, sztruksową kurtkę z długopisikami wystającymi z kieszeni.
• Przyjaciół rozpoznaje nie po twarzach czy imionach, tylko po ich adresach IP.
• Nosi okulary w grubej oprawce sklejonej taśmą klejącą lub zlutowane.
• Ma niewielkie i cały czas zmrużone oczy, ponieważ jest wrażliwy na światło słoneczne, przez co wygląda jak bohater Mody na sukces.
• Podnieca go Linux i potrafi pieprzyć o nim całymi miesiącami.
• Jedzenie zamiast w lodówce trzyma w serwerowni.
• Jest jedynym w swoim rodzaju, który zamiast otworzyć folder myszką używa komend.
• Grywa w gry fabularne zwane erpegie, żeby chociaż tam był fajny.
• Wie, ile to jest 2•2.
• Jest przekonany, że kilometr to 1024 metry.
• Liczy na palcach do 1023.
• Miał styczność z jedną z sekt: Informatyka, informatyka stosowana.
• Podłączenie serwera pod port TCP/IP jest dla niego powodem do zrobienia imprezy.
• Impreza dla niego oznacza puszkę piwa na 7 osób i tańczenie w rytm wybierania tonowego modemu.
• Nieliczni odróżniają kobietę od portu szeregowego.
• Informatyk nie ma pendrive'a przy kluczach. On ma klucze przy pendrivie (no chyba, że są to klucze od serwerowni).
• Każdą decyzję analizuje na podstawie tysięcy IF'ów i ELSE'ów.
• Myśli w C++.
• Można go łatwo zapętlić mówiąc do niego: while(true).
• Żarty w jego wykonaniu są niezwykle zrozumiałe, np. „Twoja stara to tablica asocjacyjna z indeksami numerycznymi”.
• Nie zna liczb większych niż 16777215. Gdy usłyszy większą, mówi „Stack Overflow”.
• Przy tablicach z ostrzeżeniami mówi, iż obchodzą go tylko błędy.
• Oglądanie strony internetowej zaczyna od podejrzenia źródła.
• Po obliczeniu najprostszego 2+2, czeka parę sekund, aby zbuforować wyniki.
• Uważa, że życie każdego człowieka można łatwo i szybko ułatwić bez drastycznych zmian. Wystarczy tylko dołączyć odpowiednie biblioteki.
• Gdy ktoś prosi go o podanie swojego adresu, mówi: 192.168.94.15 2001:4860:4801:5::99 (każdy szanujący się informatyk używa już IPv6).
• Twierdzi, że informatyk się nie poci, lecz jest chłodzony cieczą.
• Informatyk, a szczególnie programista ma grupę krwi C.
• Jego dom jest ogrzewany ciepłem komputerów.
• Jego lodówka ma większą moc obliczeniową niż twój komputer.
Pozdrawiam. 🙂

Kategorie
Znalezione, podesłane

Zabiło mnie to

Witajcie.
Dawid, zabiję Cię, informuję. 😀
No, a tak serio to podrzucam tekst, który Dawid mi podrzucił. Śmiałam się jak głupia, aż biedny Grzesiek
nie wiedział, o co chodzi, bo nie byłam mu w stanie powiedzieć. 😀 😀 😀
Wówczas uczeni w piśmie i agenci BSA przyprowadzili do niego kobietę, którą pochwycono na kopiowaniu CD-ków, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego:
Nauczycielu, tę kobietę dopiero pochwycono na kopiowaniu CD-ków. W prawie Ustawa o Prawach Autorskich nakazuje nam takie kamieniować. A Ty co mówisz?. Mówili to wystawiając go na próbę, aby mieli o co go oskarżyć.

Lecz on nachyliwszy się nad laptopem kodował w assemblerze. A kiedy w dalszym ciągu go pytali, podniósł się i rzekł do nich: Kto z was nie miał nigdy pirackiej kopii, niech pierwszy rzuci na nią kamień. I powtórnie nachyliwszy się kodował w assemblerze. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko on i kobieta, stojąca na środku.
Wówczas, zachowawszy kod na dysku rzekł do niej "Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?" A ona odrzekła "Nikt, Panie!". Rzekł do niej: i ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili nie bierz już do ręki CD-ka chronionego prawem autorskim.

A oto znów przemówił do nich tymi słowami: Ja jestem open source, kto idzie za mną, nie będzie płacił bandytom za licencje. Rzekli do niego prawnicy: Ty sam sobie wydajesz licencję. Licencja twoja nie jest prawdziwa! W odpowiedzi rzekł do nich: Nawet jeśli ja sam sobie wydaję licencję, licencja moja jest prawdziwa, bo wiem skąd powstał mój kod źródłowy open source i jak będzie działał. Wy zaś nie wiecie ani co jest w execach, ani co one robią. Wy dajecie sąd według zasad bandyckich, ja nie bronię licencji nikomu. A nawet, jeśli zabronię, to moja licencja jest prawdziwa, bo nie jest to mój exec, ale wszystkich, którzy się do niego przyczynili.

Dodam, że to napisał kiedyś jakiś ksiądz w ramach próby uwspółcześnienia Biblii. 😀

Pozdrawiam.

Zmodyfikowany

Kategorie
Znalezione, podesłane

Dekalog szczęśliwego człowieka

Cześć, witajcie.
Dzisiaj podrzucę Wam coś takiego. 😉 Jestem ciekawa, co powiecie.
Pozdrówki.
J.

DEKALOG SZCZĘŚLIWEGO CZŁOWIEKA
1. Człowiek    rodzi się zmęczony i żyje po to, aby odpocząć.
2. Kochaj    swe łóżko jak siebie samego
3. Odpoczywaj w dzień, abyś mógł
spać w nocy.
4. Jeśli    widzisz kogoś odpoczywającego pomóż mu.
5. Praca    jest męcząca..
6. Co    masz zrobić dziś, zrób pojutrze – będziesz miał dwa dni wolnego.
7. Jeśli    zrobienie czegokolwiek sprawia Ci trudność – pozwól innym to zrobić.
8. Nadmiar    odpoczynku jeszcze nikogo nie doprowadził do śmierci.
9. Kiedy    ogarnia Cię ochota do pracy, usiądź i poczekaj.
10. Praca    uszlachetnia, lenistwo uszczęśliwia…

P.S. Kolega z pracy wymyślił punkt jedenasty. Rzuć pracę, ale nie wypłatę. 😀

Kategorie
Znalezione, podesłane

Znalezione na facebooku

Witajcie.
Wiem, że jest dość wcześnie, ale skoro się obudziłam i raczej już nie zasnę, pozwolę sobie wkleić to, co znalazłam na fb. Historia prawdziwa. Przyznam szczerze, że mnie ona wzruszyła, bardzo. 🙂 dobrze wiedzieć, że są jeszcze na tym świecie ludzie, którzy mają wrażliwe serce i duszę. 🙂
Pozdrawiam Was poranną porą. 🙂

Jedna z piękniejszych historii, jakie usłyszałem od taksówkarza. Właściwie to najpiękniejsza <3
Bayer taxi, kilka dni temu. Pan w okolicach pięćdziesiątki, ogolony na łyso, wielki, z wyblakłym już nieco tatuażem na przedramieniu.

„Panie, wożę czasami taką babcię. 94 lata. Samotna, mieszka na Woli, cała rodzina zginęła w Powstaniu. Raz przyjechałem do niej na wezwanie, jakoś mnie polubiła, powiedziała, że zawsze już po mnie będzie dzwonić. Dzwoni raz – Panie Irku, na zakupy jedziemy. Jadę, babcia wychodzi, a tu sernik upieczony. Dla córki. Zapamiętała, że mam córkę i upiekła, specjalnie dla niej.
Myślę sobie: jak ona w ten sposób, to ja też. I następnym razem, jak zadzwoniła, że jedziemy do przychodni, to przyjechałem z szarlotką.
Woziłem ją potem nie raz i nie dwa. W domu u mnie była. Ja u niej. Kilka razy jej pomagałem zakupy wnieść. Zaprosiła na herbatę. Albumy pokazała „Wszyscy oni już nie żyją” – popłakała się. No sama babcia. Jak palec. Fajnie się z nią rozmawia, dużo opowiada. Zaprzyjaźniliśmy się bardzo.
Zeszłego lata wybieraliśmy się z rodziną nad morze. Urlop zaklepany, zadatek zapłacony. I dwa dni przed wyjazdem dzwoni babcia. Że ma operację. I żeby ją zawieźć. I płacze. Że się boi.
Pytam żonę, co robić. A żona: przecież dobrze wiesz, co.
No wiem.
Panie, zawiozłem rodzinę do Ustki. Przenocowałem i następnej nocy, o północku, ruszyłem do babci. Podjechałem pod kamienicę, zdążyłem się jeszcze chwilę zdrzemnąć, i 7:30 dzwonię, że jestem.
Słowa jej nie powiedziałem, że przyjechałem z Ustki. Myślała, że jestem normalnie w pracy. Kurs wyszedł 32,40. Mam w domu paragon na pamiątkę, bo przecież to szaleństwo było, no sam pan powiedz. Za darmo bym ją zawiózł, ale babcia by się nie zgodziła. Ona zawsze płaci więcej, niż się należy. Taka jest.
Zaprowadziłem babcię na oddział, przytuliłem. No jakbym kogoś z rodziny odprowadzał, mówię panu. I jak już ją wzięli, to w auto – i z powrotem do Ustki.
Babcia wyszła po tygodniu, cała i zdrowa. Urlop mi się skończył, więc ją odebrałem już normalnie. Do dzisiaj nie wie, że wtedy specjalnie dla niej z Ustki leciałem”.

Kategorie
Znalezione, podesłane

Tekst z przed chwili

Witajcie.
Wysłała mi to koleżanka z pracy. Nie wiem, na ile w tym prawdy, czy to prawdziwa historia. Może tak,
może nie. Nawet jeżeli nie, to i tak uważam, że takie coś mogłoby się komuś w życiu przytrafić. Podrzucam
ów tekst poniżej.
Jak każdej soboty, byłem na zakupach w ogromnym centrum handlowym, kiedy zobaczyłem małego chłopca, który mógł mieć może 5 czy 6 lat rozmawiającego z kasjerem.
Kasjer powiedział: "Przykro mi, ale nie masz wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić tę lalkę. Wtedy chłopiec zwrócił się do kasjera i zapytał: czy jesteś pewien, że nie mam wystarczająco dużo pieniędzy?'' Kasjer przeliczył pieniądze ponownie i odpowiedział:'' Wiesz, naprawdę nie masz wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić tę lalkę, mały'' chłopczyk wciąż trzymał w ręku lalkę..
W końcu podszedłem do niego i zapytałem, komu chce kupić tę lalkę. "To jest lalka, o której marzyła moja siostra. Chciałem kupić jej ją na prezent urodzinowy.
Muszę dać lalkę mojej mamusi, by mogła przekazać ją mojej siostrze kiedy odejdzie. "Jego oczy były tak smutne gdy to mówił.. "Moja siostra odeszła do Bozi.. Tata mówi, że mama też tam niedługo pójdzie, więc pomyślałem, że może wziąć lalkę ze sobą by dać ją mojej ukochanej siostrze…''
Moje serce zamarło. Chłopiec spojrzał na mnie swymi błękitnymi wielkimi oczyma i powiedział: "Powiedziałem tacie żeby poprosił mamę by jeszcze nie odchodziła, nie zanim nie wrócę z centrum handlowego." Potem pokazał mi śliczne zdjęcie, na którym się śmiał. Powiedział mi: "Chcę aby mama wzięła moje zdjęcie ze sobą, tak by moja siostra mnie nie zapomniała". "Kocham moją mamę i żałuję, że musi mnie zostawić, ale tata mówi, że musi iść, aby być z moją młodszą siostrą. Spojrzał jeszcze raz na lalkę smutnym wzrokiem i zaszlochał, lecz bardzo, bardzo cicho..
Szybko sięgnąłem po portfel i powiedziałem chłopcu." Na wszelki wypadek sprawdźmy jeszcze raz czy nie masz wystarczająco pieniędzy na tę lalkę..''
"Dobrze", powiedział: "Mam nadzieję, że mam dość." Dodałem z portfela parę złotych do jego oszczędności i zaczęliśmy liczyć. Okazało się że jest ich wystarczająco dużo na lalkę, a nawet parę groszy więcej.
Mały chłopiec powiedział pod nosem: "Dziękuję, Boże, za to, że mam wystarczająco dużo pieniędzy!" Potem spojrzał na mnie i dodał: "Wczoraj, zanim zasnąłem poprosiłem Boga, abym miał dość pieniędzy, żeby kupić tę lalkę, tak, by mama mogła dać ją mojej siostrze. Wysłuchał mnie!'' ''Chciałem również mieć wystarczająco dużo pieniędzy, aby kupić białą różę dla mojej mamusi, ale nie odważyłem się prosić Boga o zbyt wiele. Tymczasem dał mi wystarczająco, by kupić lalkę i białą różę. Moja mamusia kocha białe róże.''
Skończyłem zakupy w stanie zupełnie odmiennym niż kiedy je zacząłem. Przez cały czas nie mogłem zapomnieć o małym chłopcu. Wtedy przypomniałem sobie artykuł w lokalnej prasie, który czytałem dwa dni wcześniej, w którym odczytałem wzmiankę o pijanym mężczyźnie z ciężarówki, który uderzył w samochód, którym jechała młoda kobieta z dziewczynką. Dziewczynka zmarła na miejscu, a matka pozostaje w stanie krytycznym. Rodzina musiała zadecydować, czy odłączyć maszynę podtrzymującą życie, bo młoda kobieta nie ma szans na wyjście ze śpiączki. Czy to rodzina małego chłopca?
Dwa dni po spotkaniu z małym chłopcem, czytałem w gazecie wiadomość, że młoda kobieta zmarła.. Nie mogłem się powstrzymać przed kupnem bukietu białych róż, z którymi poszedłem na pogrzeb. Ciało młodej kobiety było wystawione w kaplicy, by rodzina i przyjaciele mogli ją pożegnać.
Była tam, w trumnie, trzymając piękną białą różę w ręku wraz ze znajomym zdjęciem małego chłopca i lalką umieszczoną na piersi. Pozostawiłem to miejsce ze łzami w oczach, czując, że moje życie zmieniło się na zawsze …
Miłość którą chłopiec darzył swoją matkę i siostrę jest trudna do opisania, wyobrażenia. I w ułamku sekundy, pijany kierowca to wszystko zniszczył.

Pozdrawiam.

Kategorie
Znalezione, podesłane

Komunikacja wewnątrzsystemowa, czyli pozostajemy w klimatach informatycznych

Hej hej hej.
A to pokazał mi Dawid, przy okazji naprawiania laptopa Grześkowi. Umarłam ze śmiechu. 😀 Ciekawa jestem,
co na to informatycy. 😀
KOMUNIKACJA WEWNĄTRZSYSTEMOWA
BIOS DO WINDOWS: "POBUDKA! WSTAJEMY!"

WINDOWS DO BIOSA: "POMAŁU, POMAŁU, CO NAGLE TO PO DIABLE…"

MANAGER URZĄDZEŃ DO SYSTEMU OPERACYJNEGO: "MAM TAKIE COŚ DZIWNE NA MONITORZE."

ODPOWIEDŹ WINDOWS: "NA RAZIE TO OLEJ."

ASYSTENT SPRZĘTOWY DO WINDOWS: "JUZER MNIE POGANIA. MAM ZIDENTYFIKOWAĆ TO COŚ DZIWNE. MOŻE TO KARTA ISDN JEST."

WINDOWS: "COŚ TAKIEGO…?"

NIEZNANA KARTA ISDN DO WSZYSTKICH: "MOŻE BY MNIE TAK KTO WPUŚCIŁ???"

KARTA SIECIOWA DO TUPECIARY ISDN: "KTO CI SIĘ TUTAJ POZWOLIŁ ŁADOWAĆ?!"

WINDOWS: "CISZA W BUDZIE! BO OBU WAM ZABIORĘ REKOMENDACJE!"

MANAGER URZĄDZEŃ: "PROPONUJĘ KOMPROMISIK. KARTA SIECIOWA BĘDZIE HULAŁA W PONIEDZIAŁKI, A KOLEŻANKA ISDN WE WTORKI."

KARTA GRAFICZNA DO WINDOWS: "MòJ STEROWNIK POSZEDŁ NA POMOSTòWKĘ. JA SIĘ W TAKIM RAZIE ZWALAM."

WINDOWS DO KARTY GRAFICZNEJ: "A KIEDY WRòCISZ?"

KARTA GRAFICZNA: "NO, NA RAZIE TO NIE PRZEWIDUJĘ."

NAPĘD CD-ROM DO WINDOWS: "EKHEM, MAM TU NOWEGO STEROWNICZKA."

WINDOWS: "I ŻE NIBY CO JA Z NIM MAM POCZĄĆ?!"

SOFCIK INSTALACYJNY DO WINDOWS: "DAJ, AĆ JA POBRUSZĘ, A TY POCIWEJ"

WINDOWS: "NO, TO TO LUBIĘ."

GNIAZDO USB DO ZARZĄDCY PRZERWAŃ: "ALARM! WŁAŚNIE ZOSTAŁAM SPENETROWANA PRZEZ KABEL OD SKANERA. OCZEKUJĘ REAKCJI."

ZARZĄDCA PRZERWAŃ: "A TY SKĄD SIĘ WZIĘŁAŚ?"

GNIAZDO USB: "JA JESTEM TU FABRYCZNA. ZRESZTĄ KOŁO MNIE SIEDZI JESZCZE KOLEŻANKA."

ZARZĄDCA PRZERWAŃ: "ALE JA WAS W OGòLE NIE MAM NA LIŚCIE."
DO WINDOWS: "WEŹ IM COŚ POWIEDZ."

WINDOWS: "O RANY, MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ ZARAZ JAKAŚ DRUKARKA NIE POJAWI."

KARTA GRAFICZNA: "TEJ, NOWY STEROWNIK SIĘ JĄKA."

WINDOWS: "NO TO MUSIMY STAREGO STEROWNIKA Z EMERYTURKI ZAWRòCIĆ."

PROGRAM DEINSTALACYJNY DO NOWEGO STEROWNIKA: "SPADòWA."

NIEPOŻĄDANY STEROWNIK: "MOŻESZ MNIE CMOKNĄĆ."

WINDOWS DO NORTON UTILITIES: "KILLIM DZIADA I JEGO PARSZYWY POMIOT!"

UTILITIES DO RESZTEK STEROWNIKA: "SORKI, MUSIMY WAS DZIABNĄĆ."

WAŻNY PLIK SYSTEMOWY: "NAS?? BOHATERòW?! PRĄDEM?!"

WINDOWS DO NIEBIESKIEGO: "WEŹ NO ZAANONSUJ, ŻE CHŁOPCY NORTONA ZNOWU POMYLILI KOORDYNATY PRZY OSTRZALE…"

NIEBIESKI DO UŻYTKOWNIKA: "NO TO LUZIK, KOLEGO, W TYM TYGODNIU JUŻ NIE POPRACUJESZ.".

Kategorie
Znalezione, podesłane

Lokomotywa inaczej

Hej hej.
To znalazłam na facebooku. Rozbroiło mnie na łopatki muszę przyznać. 😀
Zapraszam na:
"Lokomotywa performance"

Jest na mym kompie lokomotywa.
Nie. Nie żelazna, lecz też prawdziwa:
"eDonkey" – jej ksywa.
Stoi i sapie. Dyszy i dmucha.
Z nozdrzy ikonki zajadłość bucha.
Transfery na niej pozapuszczali,
Pliki ogromne będą ściągali,
I wiele mega w każdziutkim pliku,
W jednym aviku, film z fiku-miku,
W drugim mp3, w trzecim instalki,
które się nie chcą ściągnąć bez walki,
Dokumentacja – ooooo… jaka wielka,
sto pdf-ów do asemblerka,
w siódmym drivery do nowej karty,
w ósmym też software zachodu warty,
dziewiąty pełen przeróżnych skanów,
w dziesiątym filmik z dużego ekranu,
A tych downloadów jest ze czterdzieści,
sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści…
Choćby odpalić tysiąc ftp-ów,
i każdy zrobił tysiąc reget-ów,
i każdy nie wiem jak się wytężał,
to nic nie ściągną – taki to ciężar.
Nagle – gwizd!
Diody – błysk!
Connect – buch!
Wątki – w ruch!
Najpierw — powoli — jak żółw — ociężale,
zaczyna — sockety — otwierać — ospale,
Szarpnęła za pliki i ciągnie z mozołem,
Progressbar zamrugał zielonym kolorem,
I transfer przyspiesza, i gna coraz prędzej,
Sto ramek po łączach ze świata już pędzi,
A dokąd ? A dokąd ? A dokąd ? Na wprost !
Po kablu, po kablu, gdzie stoi mój host,
Przez switcha, przez router, przez gateway, przez LAN,
I spieszy się, spieszy, bo tak każe plan,
Wciąż dioda na switchu migoce i mruga,
I błyskać tak będzie jak cała noc długa,
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
a kto to to, kto to to, co to tak ssa ?
Że karta sieciowa już ledwie oddycha,
I pasmo sąsiadom kompletnie zapycha,
To bity ze świata łączami do plików,
A pliki powoli pęcznieją od bitów,
I gnają, i pchają, transmisja się toczy,
Overnet te bity wciąż tłoczy i tłoczy,
I będzie wciąż tłoczyć, nie powie że dość,
A wszystko wrednemu billowi na złość.

Kategorie
Znalezione, podesłane

Wierszyk o japończykach, czyli na wesoło

Witajcie.
To mi Grzesiek podesłał z dobre dwa miesiące temu. Kto się podejmie wymówienia tego? 😀
Miłej lektury. 🙂

Byli sobie trzej Japoni:
Jaksy,
Jaksy Draksy,
Jaksy Draksy Droni.
Były sobie trzy Japonki:
Dżipka,
Dżipka Tripka,
Dżipka Tripka Rampamponi.
No i oni się pobrali:
Jaksy z Dżipką,
Jaksy Draksy z Dżipka Tripką,
Jaksy Draksy Droni z Dżipką Tripką Rampamponi.
No i oni mieli dzieci:
Jaksy z Dżipką mieli Toni,
Jaksy Draksy z Dżipka Tripką mieli Fudżi Toni,
Jaksy Draksy Droni z Dżipką Tripką Rampamponi mieli Fudżi Fudżi Toni. Było sobie trzech Chińczyków:
Jaksa,
Jaksa Draksa,
Jaksa Draksa Droni.
Były sobie trzy Chinki:
Cypka,
Cypka Drypka,
Cypka Drypka Lampamponi.
No i oni się pobrali:
Jaksa z Cypką,
Jaksa Draksa z Cypką Drypką,
Jaksa Draksa Droni z Cypką Drypką Lampamponi.
No i oni mieli dzieci:
Jaksa z Cypką Szacha,
Jaksa Draksa z Cypką Drypką Szachszaracha,
Jaksa Draksa Droni z Cypką Drypką Lampamponi Szachszaracha Droni.

Kategorie
Znalezione, podesłane

Lekcja dla nas wszystkich

Witajcie.
Znalazłam to już dawno, dawno. Dzisiaj postanowiłam, że się z Wami tą lekcją podzielę. Taka moja refleksja,
zanim to wkleję. Jak niewiele trzeba, by uszczęśliwić drugiego człowieka.

Ta mądra i niezwykle wzruszająca historia krąży w internecie od lat. Jest jednak jak najbardziej prawdziwa, została spisana na podstawie wspomnień nowojorskiego taksówkarza, Kenta Nerburna, którego życie odmieniło się za sprawą jednej, wyjątkowej pasażerki…
"Podjechałem pod wskazany adres i zatrąbiłem. Po paru minutach zatrąbiłem ponownie. To miał być mój ostatni klient przed końcem zmiany, więc pomyślałem, żeby po prostu odjechać, ale zamiast tego, zaparkowałem, podszedłem do drzwi i zapukałem.
– Chwileczkę! – odpowiedział słaby, damski głos.
Po dłuższej chwili, drzwi otworzyły się. Stała w nich drobna, starsza pani. Musiała mieć około 90 lat. Była ubrana w staromodną suknię i kapelusz z woalką, wyglądała niczym wyjęta z filmu z lat 40. Obok niej stała niewielka walizka. Mieszkanie wyglądało, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Ściany były puste, a wszystkie meble okryte folią.
– Pomógłby mi Pan zanieść bagaż do samochodu? – spytała staruszka.
Zaniosłem walizkę do taksówki, potem wróciłem, żeby pomóc kobiecie. Wzięła mnie pod rękę i powoli poszliśmy w stronę auta.
– Dziękuję. Jest Pan taki uprzejmy – powiedziała.
– Nie ma za co – odparłem – po prostu staram się traktować swoich pasażerów w sposób, w jaki chciałbym, żeby inni traktowali moją mamę.
– Jesteś dobrym chłopcem.
Kiedy wsiedliśmy do taksówki, podała mi adres, a potem zapytała:
– Czy moglibyśmy pojechać przez śródmieście?
– To nie będzie najkrótsza droga…
– Wiem, ale nie spieszy mi się. Jadę do hospicjum.
Spojrzałem w lusterko, w jej oczach lśniły łzy.
– Nie mam już żadnej rodziny – mówiła dalej łagodnym głosem – Lekarze mówią, że nie zostało mi wiele czasu.
Sięgnąłem cicho do taksometru i wyłączyłem go.
– Którędy mam jechać? – spytałem.
Przez następne dwie godziny krążyliśmy po mieście. Pokazała mi sklepik, w którym kiedyś pracowała. Przejechaliśmy przez osiedle, na którym mieszkali z mężem jako nowożeńcy. Zatrzymaliśmy się przed fabryką mebli, gdzie kiedyś była sala balowa, w której tańczyła za młodu. Czasem prosiła, żebym zwalniał przy konkretnych budynkach i wpatrywała się w ciemność, nic nie mówiąc.
– Jestem zmęczona. Jedźmy już – powiedziała nagle, gdy zza horyzontu wyszły pierwsze promienie słońca.
W ciszy dojechaliśmy pod wskazany adres. Gdy tylko wysiedliśmy, pojawiło się dwóch sanitariuszy. Gdy wyjąłem z bagażnika niewielką walizkę, kobieta już siedziała na wózku inwalidzkim.
– Ile jestem Panu winna? – spytała, sięgając do torebki.
– Nic – odpowiedziałem.
– Musi Pan z czegoś żyć.
– Będę miał innych pasażerów – odpowiedziałem.
Pochyliłem się i objąłem ją. Uścisnęła mnie mocno.
– Dał Pan starej kobiecie chwilę radości. Dziękuję.
Ostatni raz uścisnąłem jej rękę i odjechałem. Przez resztę dnia nie wziąłem już ani jednego pasażera. Jeździłem bez celu, zatopiony w myślach. Co by się stało, gdyby ta kobieta trafiła na niecierpliwego kierowcę, który chciałby jak najszybciej skończyć zmianę? Co, gdybym odmówił pojechania jej trasą albo zatrąbił tylko raz i odjechał?
Kiedy teraz to wspominam, myślę, że nie zrobiłem w życiu niczego ważniejszego. Uczymy się myśleć, że nasze życie toczy się wokół ważnych wydarzeń. Ale ważne wydarzenia często zaskakują nas pod przykryciem przeżyć, które uważamy za małe i nieznaczące. Ludzie mogą nie pamiętać dokładnie, co zrobiliście albo powiedzieliście, ale będą pamiętać, jak się dzięki Wam poczuli."

Pozdrawiam.

EltenLink