Kategorie
Co tam u mnie

Co tam u mnie?

Witajcie.
Przydałoby się coś sensownego naskrobać. Nie wiem, naprawdę nie wiem, co z tego wyjdzie, ale się postaram. 🙂
Zacznijmy może od tego, że miałam bardzo intensywny weekend. W sobotę praktycznie cały dzień spędziłam w Arkadii. Kupiłam sobie sandały, takie fajne i do tego torebkę pasującą nie tylko kolorem, ale i materiałem. 🙂 Naprawdę, dzień ten pod względem zakupów i nie tylko zakupów, bo ogólnie, był bardzo udany.
W niedzielę za to byłam w Manekinie na moim ukochanym naleśniku. Yyy, czy naleśnik może być ukochany? 😀 Ok, nie rozwódźmy się na ten temat. 😀 Yyy… Czy tak można napisać? Nie, zwątpię dzisiaj w siebie, mam problem ze składnią zdaniową.
Mieliśmy też jechać do Arkadii, ale się w niedzielę tak pogoda popsuła, że nie dało rady. Polska zniszczyła system, przegrywając z Kolumbią, ale o tym nie ma, co pisać, bo to jest jeden wielki dramat i aż szkoda słów. A uwierzcie, oglądałam ten mecz, nie do końca, ale oglądałam i… to był naprawdę jeden wielki koszmar.

Witajcie.
Przydałoby się coś sensownego naskrobać. Nie wiem, naprawdę nie wiem, co z tego wyjdzie, ale się postaram. 🙂
Zacznijmy może od tego, że miałam bardzo intensywny weekend. W sobotę praktycznie cały dzień spędziłam w Arkadii. Kupiłam sobie sandały, takie fajne i do tego torebkę pasującą nie tylko kolorem, ale i materiałem. 🙂 Naprawdę, dzień ten pod względem zakupów i nie tylko zakupów, bo ogólnie, był bardzo udany.
W niedzielę za to byłam w Manekinie na moim ukochanym naleśniku. Yyy, czy naleśnik może być ukochany? 😀 Ok, nie rozwódźmy się na ten temat. 😀 Yyy… Czy tak można napisać? Nie, zwątpię dzisiaj w siebie, mam problem ze składnią zdaniową.
Mieliśmy też jechać do Arkadii, ale się w niedzielę tak pogoda popsuła, że nie dało rady. Polska zniszczyła system, przegrywając z Kolumbią, ale o tym nie ma, co pisać, bo to jest jeden wielki dramat i aż szkoda słów. A uwierzcie, oglądałam ten mecz, nie do końca, ale oglądałam i… to był naprawdę jeden wielki koszmar.
No, a w sobotę jadę do Moni. Na cały piękny tydzień. 🙂 A z drugim tygodniem urlopu nadal nie wiem, co zrobię, bo wszystko zależy od tego, jak się czynniki życiowe potoczą. Są dwie opcje, albo wrócę do Warszawy, albo znowu wyląduję w Poznaniu i może naprawdę uda mi się spotkać z Krystianem, zanim nie będzie za późno. Niezorientowanych odsyłam do wpisu "Spieszmy się kochać ludzi, czyli o tym, jakie życie jest kruche".
Także, podsumowując, Monia, nadchodzę, przygotuj się. 😀 Zostały trzy dni bez dzisiejszego.
P.S. Ktoś podsunie, co można robić przez siedem godzin w pociągiu? No przecież ja tam zwariuję. 🙂
Pozdrawiam.
A. J.

25 odpowiedzi na “Co tam u mnie?”

Jestem w trakcie pisania opowiadania, podrzucę Ci je i sobie poczytasz. 😀 Poza tym mam mnóstwo książek, któe warto poczytać, mnóstwo muzyki, której warto posłuchać i w pociągu są jeszcze ludzie, z którymi niewątpliwie warto porozmawiać

Gorzej, jak Ci ludzie są gburowaci. Bo i tacy się trafiają. 🙂

Ale tak, masz rację, z ludźmi poznanymi w pociągach bardzo miło się konwersuje.

Fajnie, że miałaś sympatyczne dni, co do pociągu, poczytaj sobie coś, i posłuchaj recenzji życia ludzi, którzy będą tam jechali, a oni CI z pewnością swoje życie zrecenzują z miłą chęcią. 😀

O nie! Można o wszystkim rozmawiać, tylko bez recenzji, bo to się w niekończące się monologi zamienia! A jak jeszcze ktoś przez telefon gada, to już w ogóle książkę można z tego napisać! 😀

Hahahaha, taaa, zwłaszcza, jeżeli gada na tyle głośno, że jesteś w stanie spokojnie zanotować wszystkie słowa. 😀

No my kobietki lubimy po sklepach połazić, zjeść coś smacznego, podróżować, pogadać… Fajne klimaty. Co do tego pytania o naleśnik, „ukochany” to raczej do stworzeń żywych, a jedzonko 'Ulubione”. Chociaż dramatu językowego nie ma. Po prostu chciałaś podkreślić jak go chętnie wcinasz. Co do rozmów przez telefon, kiedyś koleżanka do mnie zadzwoniła, gadała o wszystkim i wszystkich – z nazwiskami i imionami włącznie. Jeszcze chciała żebym jej korygowała czy dobrze śpiewa piosenkę. I tak trajlowała z godzinę. A potem okazało się, że ona tak w busie sobie drogę umilała i wszyscy słyszeli, bo ma dziewczyna niski donośny głos. O matko… Miłego urlopu. 🙂

O Matko, to nieźle. 😀 Ciekawe, co ciekawego sobie ludzie myśleli. 😀 yyyy… Masło maślane. Ok, ta godzina, na pewno nie myślę składnie. W każdym razie, dziękuję, jestem pewna, że urlop będzie bardzo udany. 🙂

Na pewno! Co do składni, spoks, zrozumiałam wszystko. A co ludzie myśleli? Jakaś pani ją upomniała parokrotnie, aż ja słyszałam. Ale heca, faktycznie… Ja byłam wtedy u babci i mogłam gadać. 🙂

Hahahaha. No nie źle, ubawiłam się. Żeby nie było, żę ja taka święta, też często rozmawiam przez telefon gdzieś jeżdżąc, ale jeszcze Nikt Mnie nie upomniał,. 😀

Bo wiecie, tu chodzi o to, jak się rozmawia. W sensie, jeżeli kulturalnie i cicho, to w porządku, ale jak ktoś się drze na cały autobus, to… Tego, współczuć tylko pasażerom.

Hahaha, no, Andżeliczko, zgodzę się. :D. A co do śpiewania w busach, My jak w zeszłym roku wracaliśy z wycieczki, to każda strona autokaru, śpiewała co innego, dla Nas zabawne, ale współczuje temu kierowcy.

Co do śpiewania kiedyś, to jak wracaliśmy z wycieczki, to część z nas śpiewała Panie Janie kanonem. Że ten kierowca nas nie zabił… 😀

Wiecie, śpiewanie w autokarach na wycieczce to normalka i wielu kierowcom to nie przeszkadza. Kiedyś wracaliśmy z przeglądu chórów. Nikt nic. I zebrała się grupka wytrwałych. Wśród tego ja… I żeśmy śpiewali wszystko co wlazło. Może muzycznie to był odlot, ale dyrygentka główek nam nie pourywała. Spontan i tyle. Innym razem, mianowano mnie animatorem muzycznym wycieczki. Spoko. Solidna jestem, więc postanowiłam towarzystwo rozkręcić wokalnie. Ale najpierw spytałam kierowcy czy mu to nie przeszkadza. Po uzyskaniu zgody, daliśmy czadu. Choć myślałam, że ogłuchnę, ale bawiliśmy się super i jakoś zbyt szybko dojechaliśmy na miejsce… W dobrym towarzystwie to nawet powydzierać się można. Byle nie z przesadą… 🙂

W dobrym towarzystwie pogrołlować zawsze można. 😀 Żeby tylko na następny dzień gardło nie bolało. 🙂

A to już insza inszość. No trzeba, teoretycznie, zdrowy rozsądek zachować… 🙂 A jaki kolor sandałków i torebki sobie fundnęłaś? Ktoś Ci pomagał dobrać?

Oooj, koloru nie pamiętam w tym momencie. W każdym razie, bardzo neutralnie. Kolega z okiem pomagał mi wybierać. 🙂 A trochę się zna na tym. 🙂

Też się cieszę, tym bardziej, że takie zakupy są naprawdę bardzo satysfakcjonujące i od razu się człowiekowi humor poprawia.

Przez siedem godzin w pociągu można…
pisać wreszcie dalej Potterowski fanfik o Lily. 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink