Super, nie znałam tego. Szkoda tylko, że nie ma tam więcej słów.
Czasami trzeba niewiele słów…
A mogłabyś mi to wysłać?
Jasne.
Śliczne, bardzo przezemnie lubiane.
Dostałam piosenkę, dzięki.
Jak ja lubię ten utwór. Kojarzy mi się z dwoma sytuacjami z mojego życia. Pierwsza: prowadziłam wieczór animatorski. Góry, szum strumyka, miłe towarzystwo… Więc gitara w dłoń i między innymi uczyłam tej piosenki. Mało tekstu, więc ludzie szybko złapali i nawet ponoć nieśpiewający włączyali się aktywnie. Wykorzystałam tę piosenkę na mszy – dwa dni później na uwielbienie, a kazanie było o bezinteresownej miłości. A druga sytuacja – podczas rekolekcji wielkopostnych ksiądz prowadzący zapytał czy znam. I tak sobie spontanicznie zaśpiewaliśmy na dwa głosy. On podstawowy, a ja doimprowizowałam drugi oraz akompaniowałam nam na organach. Mega efekt. Chodziło o chwilę wyciszenia po Komunii. Wierni byli wzruszeni i bardzo pozytywnie komentowali, a ksiądz powiedział, że to jego ulubiony kawałek. Aż miałam ciarki. Pozdrawiam.
Wow, to na pewno musialo być świetne przeżycie.
Cieszę się, że wywołałam takie pozytywne wspomnienia.
Ja też się cieszę… Tak, racja, przeżycia niesamowite.
11 odpowiedzi na “Nic, nie musisz mówić nic”
znane i piękne.
Super, nie znałam tego. Szkoda tylko, że nie ma tam więcej słów.
Czasami trzeba niewiele słów…
A mogłabyś mi to wysłać?
Jasne.
Śliczne, bardzo przezemnie lubiane.
Dostałam piosenkę, dzięki.
Jak ja lubię ten utwór. Kojarzy mi się z dwoma sytuacjami z mojego życia. Pierwsza: prowadziłam wieczór animatorski. Góry, szum strumyka, miłe towarzystwo… Więc gitara w dłoń i między innymi uczyłam tej piosenki. Mało tekstu, więc ludzie szybko złapali i nawet ponoć nieśpiewający włączyali się aktywnie. Wykorzystałam tę piosenkę na mszy – dwa dni później na uwielbienie, a kazanie było o bezinteresownej miłości. A druga sytuacja – podczas rekolekcji wielkopostnych ksiądz prowadzący zapytał czy znam. I tak sobie spontanicznie zaśpiewaliśmy na dwa głosy. On podstawowy, a ja doimprowizowałam drugi oraz akompaniowałam nam na organach. Mega efekt. Chodziło o chwilę wyciszenia po Komunii. Wierni byli wzruszeni i bardzo pozytywnie komentowali, a ksiądz powiedział, że to jego ulubiony kawałek. Aż miałam ciarki. Pozdrawiam.
Wow, to na pewno musialo być świetne przeżycie.

Cieszę się, że wywołałam takie pozytywne wspomnienia.
Ja też się cieszę…
Tak, racja, przeżycia niesamowite.
uwielbiam tu piosenke.