Kategorie
Powerplaye, czyli co mi chodzi po głowie i spokoju nie daje. :)

Zapowiedź utworu

Witajcie.
Robię zapowiedź tego utworu, ponieważ chcę napisać o nim kilka słów.
Znam go od 2009 roku. Pamiętam, że jak go usłyszałam po raz pierwszy, łzy same mi leciały. Przez bardzo, bardzo długi czas byłam pewna, że to Enya. Zresztą nie tylko ja, bo i moja przyjaciółka również. Dopiero po kilku latach dokonałam odkrycia, że to zupełnie ktoś inny. Tak czy inaczej, utworek bardzo lubię i mimo, że to nie Enya, z Enyą mi się kojarzy. Może dlatego, że w tamtym okresie, czyli w tym 2009 roku Enya była dla mnie bardzo, bardzo, bardzo ważna, żeby nie powiedzieć najważniejsza. Może dlatego, że jej muzyka pomagała mi przetrwać najtrudniejsze okresy mojego życia? Nie wiem. W każdym razie utwór, choć nie Enyi, jednak z Enyą mi się zawsze będzie kojarzyć. Pamiętam, że w tamtym okresie bardzo często wyobrażałam sobie, że to właśnie ona siedzi i gra ten utworek.
Pozdrawiam Was serdecznie.
A. J.

Kategorie
Klangowe archiwum

Rozdział pierwszy, pierwsza publikacja: 05.07.2011

Pewien chłopak siedział w pokoju i czytał książkę. Był wysoki, na jego czole widniała blizna w kształcie błyskawicy. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Harry wstał, odłożył książkę i poszedł, by otworzyć. W drzwiach stał Ron.
– Oooch, witaj, stary! – zawołał Harry. – Tak dawno cię nie widziałem, że prawie zapomniałem jak wyglądasz.
– No nie żartuj – odezwał się Ron. – Widzieliśmy się przecież wczoraj.
– Serio? Żartujesz!
– Nie, ja nie żartuję. Do tego są skłonni tylko Fred i George – odparł Ron, a Harry roześmiał się.
– Dobra, wchodź, bo stoimy tu jak te kołki i normalnie…
Gdy weszli i usiedli, Ron odezwał się:
– Słuchaj… ja mam taką sprawę do ciebie… Wiesz, że ja… eee… no… kocham Hermionę, prawda?
Harry spojrzał na niego jak na wariata.
– Jasne, że wiem. Zresztą, cała szkoła o tym trąbi – odparł.
Na te słowa Ron zarumienił się po same uszy, co sprawiło, że zrobił się jeszcze bardziej rudy.
– No taak, wiem, ale słuchaj… ja… nie wiem jak… powiedzieć jej, żeby… eee… no… – Ron miał zakłopotaną minę. – Chcę ją poprosić…
– Zaraz, chwileczkę – przerwał mu Harry, sięgając po jakąś książkę. – Czy chodzi o to… o uwodzenie dziewczyn? To znaczy…
– No ja jej bym chciał powiedzieć, że… chciałbym z nią chodzić… – wyksztusił w końcu z siebie Ron.
– Łooo reeetyyyyy! – krzyknął Harry.
– Nie oretuj mi tu, tylko mi pomóż! – jęknął Ron. – No bo… No zobacz, ty masz tak samo z Ginny, co?
Na wspomnienie siostry Rona Harry zaczerwienił się.
– No… mam – odparł. – Ale ja… nie wiem czy…
Jego dalszą wypowiedź przerwał jakiś trzask, a po chwili obok chłopaków pojawili się Fred i George.
– Ej, wy dwaj, nie macie się gdzie teleportować? – spytał Ron oburzony.
– Och, wybacz, braciszku, nie chciałem cię wystraszyć – odparł Fred, uśmiechając się.
– Wpadliśmy do was, bo mamy nowy wynalazek – dodał George.
– Oooo, jaki? – zainteresował się Harry.
– A taki, że masz sobie chipsa… – zaczął George.
– No i po włożeniu tego chipsa do ust… tak po prostu bierzecie i go wkładacie, no i… – Fred urwał.
– No i co z tym chipsem? – spytał Ron zaintrygowany.
– No i jak tego chipsa zjecie, to zamieniacie się w piłkę do q uiddicha – odparł George.
– Wow! – zawołali obaj jednocześnie. – Ale zajerfajnie!
– Taa, i to jeszcze w znicza – dodał Fred, patrząc na Harry’ego z rozbawieniem.
– No nieee, eeextraaa! – zawołał Harry. – Przynajmniej… będzie fajna zabawa ze śmierciożercami.
– Tak, jak cię zobaczą w górze nad ziemią – oznajmił Fred i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
– Leci, Harry, leci przez Las Zakazany, a Voldek go szuka bardzo nadymany – zaśpiewali obaj bliźniacy po chwili.
– No nieee, wy to macie pomysły! – oświadczył Ron. – I jak tu się z wami nie wygłupiać?
– No nie wiem. Nie da się – odpowiedzieli bliźniacy.
– Ale dobra, my lecimy bawić się w króliki doświadczalne. Jedna paczka takich chipsów to osiem galeonów – odezwał się Fred, a chwilę potem zniknęli.

Kategorie
Klangowe archiwum

Wprowadzenie

Witajcie.
Użytkownicy klango to pewnie jeszcze pamiętają.
Potteromania – świat, w którym wszystko może się zdarzyć. Odkopałam i zamierzam się z wami tym podzielić.
Pośmiejmy się wszyscy z mojej głupoty. 😀
Pozdrawiam.
A. J.

Kategorie
Znalezione, podesłane

Koci język. Co znaczą wydawane przez koty dźwięki?

Witajcie.
Tekst ten znalazłam przypadkiem, więc Wam go podrzucam. 🙂
Na naszej planecie tylko człowiek wykształcił mowę werbalną, co oczywiście nie oznacza, że przedstawiciele pozostałych gatunków nie porozumiewają się. Koty robią to na kilka sposobów, między innymi wydając rozmaite dźwięki – i właśnie o tym chciałbym teraz opowiedzieć.
Kocia mowa niewerbalna
Koty wydają wiele różnorodnych dźwięków, które choć nie układają się w słowa, coś jednak znaczą. Z jednej strony są wyrazem odczuwanych przez zwierzęta emocji, z drugiej zaś zawierają informacje, które mogą odbierać zarówno przedstawiciele tego samego, jak i innych gatunków.
Moim zdaniem liczba wydawanych przez koty dźwięków wcale nie jest mała, jeśli weźmiemy pod uwagę liczne wersje tych samych odgłosów. Umożliwiają one przekazywanie wszystkich stanów emocjonalnych. Rzecz jasna, taki sposób porozumiewania nie może się równać z językiem mówionym, naszym futrzakom w zupełności jednak wystarcza. Tym bardziej, że kooperuje jeszcze z mową ciała i językiem zachowań.
Znaczenie dźwięków wydawanych przez koty
Jaki dźwięk jest najbardziej charakterystyczny dla naszych podopiecznych? Chyba miauczenie, prawda? Już od najwcześniejszych lat życia uczymy się, że „kotek robi miau”. To „miau” może mieć jednak bardzo różnorodne znaczenie, zależnie od sytuacji i tonacji. Wyraża tęsknotę, osamotnienie, prośbę o jedzenie, lęk i tak dalej. Co ciekawe, podobno miaucząc na człowieka, koty używają tonów o częstotliwości podobnej do tej, jaką charakteryzuje się płacz ludzkiego dziecka. To dlatego tak trudno jest nam odmówić futrzakom czegokolwiek.
Niezwykle interesującym dźwiękiem wydawanym przez koty jest mruczenie – chociażby z tego powodu, że nie bardzo wiadomo, gdzie powstaje. Podobnie jak miauczenie, jego interpretacja nie jest jednoznaczna. Wbrew stereotypom, wcale nie musi oznaczać zadowolenia, ponieważ futrzaki mruczą w różnych sytuacjach, nawet gdy cierpią. Całkiem zatem możliwe, iż mruczenie wyraża po prostu potrzebę bliskiego kontaktu z inną żywą istotą, na przykład z ludzkim opiekunem.
Silne emocje towarzyszą kotom, które syczą i prychają. Są one wyrazem kociej postawy defensywnej i mają tak wystraszyć zagrażającego im drapieżnika, człowieka lub silniejszego pobratymca. Dźwięki te oznaczają zatem lęk, który mieszać może się z wściekłością. Niektóre futrzaki nie tylko syczą i parskają, ale też plują. Gdy dźwięki te przechodzą w warczenie lub wręcz w ryczenie, kot jest już naprawdę zły.
Lekko podirytowane, ale bardziej sfrustrowane niż rozeźlone, futrzaki wydają dźwięk przypominający psie szczekanie. Brzmi ono bardzo zabawnie i zazwyczaj pojawia się za zakończenie przeciągłego miauczenia – przynajmniej wedle moich spostrzeżeń. Przejawem frustracji jest też charakterystyczne kłapanie/klaskanie zębami, które występuje na przykład u kotów obserwujących ptaki za oknem.
Całkowicie przyjacielskie nastawienie sugeruje natomiast „gruchanie”. Pisze w cudzysłowie, ponieważ jak dla mnie z lekka tylko dźwięk ten brzmi jak typowe gruchanie gołębi. Tak czy inaczej, nasze futrzaki używają go między innymi podczas powitania lub przywoływania swojego potomstwa (czy też raczej sygnalizowania im, że matka znajduje się w pobliżu, więc są bezpieczne). Podobne znaczenie ma dźwięk przypominający ćwierkanie.
I wreszcie, niezwykle przykre dla ludzkiego ucha, nawoływanie partnera okresie godowym. Jest to gardłowy dźwięk, który bardziej przypomina ryk niż miauczenie. Używają go kotki, będące w rui, a niesie się on bardzo daleko. Kocury czasami używają podobnego nawoływania, częściej jednak możemy usłyszeć jak zalotnie pomrukują lub poszczekują, jakby chciały zachęcić adorowaną samicę do zbliżenia, w rzeczywistości jednak uznałbym to za wyraz frustracji w obliczu oporu stawianego przez kotkę.
Uważnemu właścicielowi zrozumienie znaczenie dźwięków wydawanych przez kota w większości przypadków nie sprawia wielkich trudności. Niektórzy kociarze potrafią nawet poznać, który z ich pupili się odzywa, nie widząc go, a tylko słysząc.
Tekst: Jacek P. Narożniak

Źródło:

Koci język – Co znaczą wydawane przez koty dźwięki?

Kategorie
Co tam u mnie

Co tam u mnie?

Witajcie.
Zaniedbałam bloga. Tak, wiem. Ostatni wpis był o jkichś marnych komputerach, znaczy kawały o komputerach, a ode mnie samej ani słowa.
No więc po kolei.
Przez ostatni tydzień była u nas Paulina, zwana Lewą bądź Linuxem, jak kto woli. Pośpiewałyśmy trochę, ona również dorobiła się tego samego Zooma, którego mam i ja i Dawid, także jest naprawdę fajnie. 🙂
Poza tym? Poza tym to nic ciekawego w sumie. Miałam przeplatany tydzień, bo nie wzięłam urlopu, więc było ciekawie, bo w poniedziałek do pracy, we wtorek wolne, w środę praca, w czwartek wolne, w piątek praca, no i weekend, który niestety się kończy.
Tak sobie myślę, że chciałabym w zasadzie urlop. Ale do niego jeszcze trochę, bo prawie dwa miesiące.
Planuję w trakcie tego urlopu jechać do Monii i nawiedzić przy okazji moją rodzinkę, jak będę od niej wracać, bo jakby nie było, to jest po drodze. Ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. 🙂
Na ten moment to tyle, trzymajcie się.
Pozdrówki.
A. J.

Kategorie
Klangowe archiwum

Komputery, czyli na wesoło. Data publikacji: 29.09.2009

Komputery
?Od Homera do Billa Gatesa”
1. Na początku było słowo i w słowie były bajty, i więcej nic nie było.
2 I oddzielił Bóg jedynkę od zera, i zobaczył, że to było dobre.
3 I Bóg powiedział Niech będą dane I stało się.
4 I Bóg powiedział Niech ułożą się dane na swoje właściwe miejsca i stworzył dyskietki i twarde dyski, i kompaktowe dyski.
5 I Bóg powiedział Niech będą komputery, żeby było gdzie włożyć dyskietki, i twarde dyski, i kompakty, i stworzył komputery i nazwał je hardware’em, i oddzielił software od hardware’u.
6 Software’u jeszcze me było, lecz Bóg szybko stworzył programy – duże i małe – i powiedział im “Idźcie i rozradzajcie się i wypełniajcie całą pamięć”.
7 Ale sprzykrzyło się Bogu tworzyć programy samemu i rzekł: Stworzę programistę według swego podobieństwa, i niech on panuje nad komputerami, programami i danymi. I stworzył Bóg Programistę i umieścił go w Centrum Obliczeniowym, żeby w nim pracował i przyprowadził on Programistę do drzewa katalogowego i powiedział. W każdym katalogu
możesz uruchamiać programy, tylko z Windows nie korzystaj, bo na pewno umrzesz.
8 I Bóg rzekł Niedobrze Programiście być samotnym stworzymy mu tego, który będzie się zachwycał dziełem. Programisty I wziął On od Programisty kość, w której nie było mózgu, i stworzył To co będzie zachwycało się dziełem Programisty, i przywiódł To do niego i nazwał To Użytkownikiem i siedzieli oni razem pod nagim DOS-em, i nie wstydzili się tego.
9 Ale Bill był chytrzejszy niż wszystkie dzikie zwierzęta, które uczynił Pan Bóg i rzekł Bill do Użytkownika. Czy naprawdę Bóg powiedział, żebyście nie uruchamiali żadnych programów ? I rzekł Użytkownik: W każdym katalogu możemy uruchamiać programy, tylko z drzewa Windows nie możemy, abyśmy me umarli. I rzekł Bill Użytkownikowi: Jak możesz mówić o czymś, czego nie spróbowałeś! Tego dnia, kiedy uruchomicie program z drzewa katalogowego Windows, będziecie równi Bogu, bo jednym przyciskiem myszki stworzycie to, czego zapragniecie” I zobaczył Użytkownik, że owoce Windows były miłe dla oczu i godne pożądania, bo jakakolwiek wiedza stała się od tej chwili już niepotrzebna, i zainstalował Windows na swoim komputerze. I powiedział Programiście, że to jest dobre, i on też go zainstalował.
10.I zaraz wyruszył Programista szukać nowych drajwerów. A Bóg rzekł: Gdzie idziesz?. A on odpowiedział: Idę szukać nowych drajwerów, bo nie ma ich w DOS-ie.
I wtedy rzekł Bóg:
– Kto ci powiedział, że potrzebujesz drajwerów? Czy czasem nie uruchomiłeś programów z drzewa katalogowego Windows?
Na to rzekł Programista:
– Użytkownik, którego mi dałeś, aby był ze mną, zamówił programy pod Windows i dlatego zainstalowałem Windows.
I rzekł Bóg do Użytkownika:
– Dlaczego to uczyniłeś?
I odpowiedział Użytkownik:
Bill mnie zwiódł.
11. Wtedy rzekł Pan Bóg do Billa:
– Ponieważ to uczyniłeś, będziesz przeklęty wśród wszelkiego bydła i wszelkiego dzikiego zwierza. I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a
Użytkownikiem, on będzie cię zawsze przeklinał, a ty będziesz mu sprzedawał Windows.
12. Do Użytkownika zaś Bóg rzekł:
– Windows bardzo cię rozczaruje i spustoszy twoje zasoby, i będziesz musiał używać marnych programów, i nie będziesz mógł się obejść stale
bez serwisu Programisty.
13. Programiście zaś rzekł:
– Ponieważ usłuchałeś głosu Użytkownika, przeklęte niech będą
twoje komputery, gdyż powstanie w nich mnóstwo błędów, wirusów, w pocie czoła twego będziesz stale poprawiał swoją pracę.
14. I odprawił ich Pan Bóg ze swego Centrum Obliczeniowego, i zabezpieczył hasłem wejście do niego.
15. Generał protection fault”. ”
“Ojcze nasz”
Ojcze Microsofcie, któryś jest na dysku
Święć się Windows Twój
Przyjdź update Twój
Bądź Bugfix Twój
Tak jak w Windows, tako i w Office
MSNa naszego powszedniego daj nam dzisiaj
I odpuść nam nasze piraty
Jako i my odpuszczamy naszej Telekomunikacji
I nie wiedź nas do IBM
Ale nas zbaw od OS2
Bo Twój jest DOS i Windows i NT
Na wieki wieków
ENTER
Dzwoni do serwisu klient.
Padł mi monitor w komputerze.
A jaki typ?
Klient odchodzi, aby przeczytać stosowny napis. Wraca.
220 V, 50 hz.

Kategorie
Klangowe archiwum

Zwała w autobusie – opowiadanie to pisałyśmy z dwoma koleżankami, ale to, co się tam dzieje, nie działo się naprawdę. A szkoda. Data opublikowania 03.12.2009

Witajcie.
Kilka słów wyjaśnienia. Był taki kolega, Karol, i on naprawdę mówił Ale zwała. No i to chyba tyle. 😀 I naprawdę jechaliśmy do Białego Dunajca. 😀
Pani Ola to nasza nauczycielka od przyrody/biologii. 😀
Podobieństwo do imion nie jest przypadkowe, bo imiona są prawdziwe. 😀
Miłej lektury.
P.S. Ciekawe, czy Zuzia to pamięta. 😀

Kiedy jechaliśmy do Białego Dunajca, to było śmiesznie, ponieważ Adrian chciał pożyczyć od Piotra Rusinka wodę.
– Głupi jesteś, koleś! Teraz jest ah1n1!
– A idź ty!
– Nie wrzeszcz tak! – wrzasnęła Magda.
– A co, już się zaraziłeś? – zaciekawiła się Kasia. – Po Tobie można się było tego spodziewać.
– Cicho tam! Nie drzyjcie się, do cholery! – krzyknął pan Zbychu.
– Najlepiej będzie, jak pan też będzie cicho! – krzyknął wkurzony kierowca.
– Chcesz pić?! To masz! – zawołał Adrian i wylał na Piotrka litr wody mineralnej.
– Piotrek, uważaj! – krzyknęła Ewa Kujawa.
– No i poszło – stwierdziła przypływ pani Ola.
– Adrian, co Ty zrobiłeś mojemu bratu! Świnio! – wrzasnęła Magda.
– Ale zwała! – zawołałKarol.
– Proszę pani, mogę popływać? – spytała Nikola.
– Nie i zamknijcie się wszyscy, bo zaraz będziemy. Do diabła! – krzyknęła pani Iwona.
– Ej, wy, nie przesadzacie trochę z tą wodą? – spytała ciekawie Ewa Bacza.
– Eej, kto mi przykleił gumę na siedzenie? Michał, to na pewno Ty! – wrzasnął pan Rafał.
– Czy ktoś wie, gdzie śmietnik? – spytała Basia.
– Za górami, za lasami, za dolinami – zaśpiewała Klaudia na cały głos.
– Zamknijcie się!!! – wydarła się pani Daria.
– To ja panu przykleiłam tą gumę! – krzyknęła Andzia.
– Wcale nie, bo to ja! – wrzasnęli jednocześnie Michał Brajer i Michał Lewiński.
– Cicho, smarkacze! – krzyknął Bartek.
– Sam se bądź cicho! – wrzasnęła Angelika.
– Spokój, bachory! – huknęła pani Asia.
– No to mogę popływać? zniecierpliwiła się Nikola.
– Nie! – krzyknęła pani Ola.
– Ile razy mam Wam mówić, że ma być spokój?! – spytał wkurzony kierowca.
– A kto zabrał moje chipsy? – zapytała Klaudia. – Gdzie one są?
– W tyłku robala i się wypchaj szmatą! – wrzasnął Hubert Gież.
– Ale zwała! – zawołał Karol.
– Ostatni raz przypominam: spokój!!! – krzyknął kierowca.
– Dobra, dobra, nie rób pan tyle hałasu, bo sobie płuca wyrzygasz! – wrzasnął Hubert Koza.
– Morda w kubeł, smarku! – krzyknęła Basia.
– No cicho, bo nie mogę złapać Kurczaka! – zawołał Piotrek Kaczmarek.
– Gul, gul-gul-gul-gul-gul – powiedziała Nikola, płynąc wzdłóż autobusu.
– – Zamknijcie się! – wrzasnął pan Szymon.
– Spokój do samego końca! – krzyknął kierowca.
– Zamknij się, Krzychu! – krzyknął pan Zygmunt.
– Ty durniu też!
– Panie Zygmuncie, niech się pan nie wymądrza! – krzyknęła pani Kasia.
– Ale zwała! – wrzasnął Karol na cały autobus.
– Ej, Ty! Płyta Ci się zacięła?! Co Ty tak ciągle z tą zwałą?! – zniecierpliwiła się Angelika.
– No to gdzie są moje paluszki? – spytała Kasia.
– A idź Ty do Bartka! – zawołał Piotrek Kaczmarek.
– Sam se idź!
– Spływaj z mineralną Adriana! – zaprotestował Bartek.
– A chcesz jeszcze pić? – spytał Adrian i wylał na Piotrka dwa litry wody i litr coca-coli.
– No to teraz jest gdzie popływać! – krzyknęła Nikola wynurzając głowę z wody.
– Proszę pani! – krzyknęła do pani Magdy Szajek Klaudia. – Zwała zjadł mi paluszki, bo jeszcze widać u niego resztki w zębach.
– Kto? – zapytał pan Zygmunt.
– Niech pan się nie wtrąca, panie klucho! – krzyknęła rozwścieczona Klaudia. – To nie pana sprawa, bo pan nie jest moim wychowawcą, więc niech pan siedzi i pilnuje dupska.
– Karol, otwórz buzię! – zawołała pani Magda. – Kurczak, pożycz jeszcze trochę wody. Musimy opłukać Karolowi usta, żeby Klaudii nie drażniły resztki.
Kiedy pani Madzia wlewała Karolowi wodę do ust, on w tym samym czasie krzyknął: “Ale zwała!” i wszystka woda wylała się na panią Szajek.
– Ale zwała! – krzyknął Karol na cały głos.
– Nikola, czy Ty zdajesz sobie z tego sprawę, że zachorujesz, jeśli się natychmiast nie ubierzesz? – burknął pan Zbychu.
– A jak pan pływa w zimie, to jest dobrze!!! – krzyknęła wkurzona Nikola. – A tu jest tak gorąco.
– Zbychu, otwórz okno – powiedziała pani Aga spokojnym głosem.
– Cicho bądźcie, bo nie mogę się skupić na jeździe!!! – krzyknął kierowca.
– A tak w ogóle, to paluszki mogłem sobie kupić wszędzie. Ja tego Klaudii nie zrobiłem! – krzyknął jakiś czas później oburzony Karol.
– No to kto zjadł Klaudii paluszki?! – zawołała pani Kasia.
– To ja! – krzyknął pan Krzychu i wypluł resztki na Kurczaka.
– Coś pan zrobił, do cholery? – spytał Kurczak ze złością odskakując od kierowcy.
– Cholera jasna, jak pan mógł!!! – krzyknął Bartek.
– Ale fajnie się pływało!!! – zawołała Nikola wynurzając się z wody.
– Nikola, ubierz się!!! Natychmiast!!! – krzyknęła pani Ola.
– Nie chce mi się. Będę robić, co mi się podoba – odezwała się Nikola zanurzając się z powrotem w wodę.
– Do cholery, Nikola, wyłaź z tej wody i ubieraj się!!! – ryknął na cały autobus pan Zygmunt.
– Niech się pan zamknie, dobra? To moja sprawa, czy się ubiorę, czy nie!!! – wrzasnęła Nikola.
– Nikola!!! – w głosie pana Zbycha było słychać gniew. – Masz natychmiast się…
Urwał nagle, bo Zuzia krzyknęła:
– Zamknie się pan, czy nie, do cholery? Mam pana dość!!!
– A idźcie sobie stąd wszyscy!!! – krzyknęła pani Zosia.
Na te słowa Adrian wylał kolejne trzy litry wody, lecz na panią Zosię.
– Ale zwała!!! – ryknął Karol, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.

Kategorie
Klangowe archiwum

Co w tej kategorii

Witajcie.
Stał się cud, że klangowe blogi działają, co prawda przez stronę, ale zawsze, więc… postanowiłam, że zrobię tu małe klangowe archiwum. Nie będę wrzucać wszystkiego, bo niektóre wpisy są głupie, inne… No, mniejsza, w każdym razie, na pewno coś z tegoż archiwum się tu pojawi. 🙂
Pozdrówki.
A. J.

Kategorie
Cała reszta, czyli z przymrużeniem oka

W rytmie disco – Ciąg dalszy imprezy zza okna

Kategorie
Cała reszta, czyli z przymrużeniem oka

Uważaj na niego, czyli jak się można bawić

EltenLink