Kategorie
Powerplaye, czyli co mi chodzi po głowie i spokoju nie daje. :)

Ile możesz dać, czyli piosenka optymistyczna. :)

Kategorie
Znalezione, podesłane

Jak w świecie Harry’ego Pottera spędzisz noc Sylwestrową?

Słuchajcie, umarłam, no umarłam. 😀 😀 😀 Tradycyjnie, wynik, a pod nim link.

Impreza w Hogwarcie
Na tę jedną noc Hogwart zmieni się w największy klub Świata Magii. Minerwa McGonagall jako didżej, Hagrid jako barman, a to wszystko po to, aby wszyscy uczniowie mogli w zabawie i tańcu powitać nadchodzący Nowy Rok.

https://samequizy.pl/jak-w-swiecie-harryego-pottera-spedzisz-noc-sylwestrowa/#utm_source=authorquizes&utm_medium=authorquizes&utm_campaign=authorquizes&utm_term=samequizy.pl

Kategorie
Znalezione, podesłane

Z kim z serii Harry Potter spędzisz święta?

Słuchajcie, ja wiem, że to nie Wigilia, ale… 😀 😀 😀
Łapcie mój wynik, a potem link.

Rodzina Malfoy
Święta w domu rodziny Malfoy to idealne rozwiązanie dla osób, które nie lubią zasiadać godzinami przed stołem. Wspólna Wigilia, a potem odpoczynek i święty spokój.

A tu link:
https://samequizy.pl/z-kim-z-serii-harry-potter-spedzisz-swieta/

Kategorie
Znalezione, podesłane

Jejku, się zakochałam

Kategorie
Muzyka filmowa, musicalowa

Taki sobie instrumentalik. Kto pamięta tę bajkę, tak przy okazij i tę piosenkę?

Kategorie
Znalezione, podesłane

Czy tylko mnie się to kojarzy z Essi Daven? Zgrywane Mixem Stereo, bo inaczej nie dało rady. ;)

Kategorie
Klangowe archiwum

Rozdział czwarty, pierwsza publikacja: 08.07.2011

Witajcie.
Tu się postarałam nieco bardziej. 🙂

Tymczasem w siedzibie Lorda Voldemorta i jego śmierciożerców od kilku dni trwały poszukiwania. Jednak mimo wielu zaklęć, które miały posłużyć za pomoc w odnalezieniu Bellatrix i rozpaczliwych krzyków Czarnego Pana, nikt nie mógł jej znaleźć.
– Do jasnej cholery! – krzyknął któregoś dnia Voldemort po kolejnej nieudanej misji poszukiwawczej. – Kto ją porwał? Już tyle się namęczyłem, a tu ani śladu. Och, Bello, Bello, jak mogłaś mi to zrobić? Och, moja ukochana, wróć do mnie!
– Panie, czyżbyśmy o czymś nie wiedzieli? – spytał Lucjusz Malfoy, który, jak zawsze zresztą, był bardzo ciekawski.
Voldemort spojrzał na niego zimnym wzrokiem.
– Lucjuszu, czy ty zawsze musisz być taki ciekawski? – spytał chłodno.
– Nie, ja… Och, Panie, wybacz mi… – wyszeptał Lucjusz z obawą.
– Nie! – zawołał Jaksley. – Czekajcie chwilę. Panie, nie chcę być nieuprzejmy, ale czy…
– Chcesz spytać, czy skoro jesteśmy przyjaciółmi, to nie powinniśmy niczego przed sobą ukrywać? – przerwał mu chłodno Voldemort.
– O tak, Panie, o to chciałem spytać – odparł Jaksley.
Wszyscy śmierciożercy, którzy znajdowali się w pokoju, w tym Alecto i Narcyza, wstrzymali oddech.
– Masz rację, Jaksley – odparł po jakimś czasie Voldzio. – Nie powinniśmy mieć przed sobą tajemnic.
– W takim razie może powiesz nam, co przed nami ukrywasz? – wypaliła Alecto, która zupełnie zapomniała jak powinna odnosić się do Voldka.
Nie spodobało się to naszemu Voldziowi. Wyciągnął różdżkę i skierował ją wprost na przerażoną Alecto.
– Jak śmiałaś tak na mnie powiedzieć! – wysyczał. – Jak śmiałaś! Crucio!
Alecto zwinęła się z bólu i zaczęła krzyczeć. Wszyscy przerażeni patrzyli to na Alecto, to na Voldemorta, w którego oczach widniały groźne błyski.
– Panie, zlituj się! – jęknęła Alecto. – O Panie, ja nie chciałam cię obrazić!
Voldemort tylko wzmocnił zaklęcie. W końcu Narcyza nie wytrzymała i odezwała się:
– Gdyby Bellatrix tu była, nie byłaby z tego zadowolona.
Voldemort spojrzał na nią groźnie, ale ta nawet się nie przelękła.
– Fakt, nie byłaby zachwycona słowami Alecto, ale w przeciwieństwie do ciebie, Panie, nie zareagowałaby tak ostro – kontynułowała. Ona ma jeszcze jakieś uczucia i potrafi wybaczać.
Po jej słowach zaległa cisza. Voldek patrzył na Narcyzę z miną niewróżącą nic dobrego. Był wściekły.
– Jak śmiałaś! – krzyknął. Ty… ty… Crucio!
Jednak Narcyza nawet nie pisnęła, tylko zręcznie zablokowała zaklęcie. To Voldemorta wkurzyło jeszcze bardziej.
– Ty… ty… – zaczął, ale był tak wściekły, że nie mógł nic powiedzieć.
Nikt się nie poruszył. Nikt, poza Narcyzą, która zdjęła zaklęcie z Alecto i pomogła jej wstać.
– Och, Cyziu, ja… ja dziękuję… – wyszeptała Alecto.
– Nie dziękuj – odparła Narcyza, po czym zwróciła się w stronę Czarnego Pana:
– No więc, Panie, wyznasz nam swój sekret?
Voldek nie odpowiedział. Nadal był zły.
– Panie, zadałam pytanie – upomniała się Narcyza, podczas gdy wszyscy patrzyli na nią z podziwem.
– Dobrze, powiem wam! – rzekł Voldek ze złością. – Jestem w Belli zakochany.
Po jego słowach zaległa głucha cisza. Nikt jej nie przerwał, bowiem wszyscy próbowali uwierzńć w to, co właśnie usłyszeli.
– Wydaje mi się w takim razie, że ty też masz, Panie, jakieś uczucia – oznajmiła Narcyza po upływie kilku minut. – No chyba, że… to nie jest prawdziwa miłość. Ale to już nie mnie oceniać. Tylko szkoda, że miłość nie idzie w parze z wybaczaniem innym.
Po tych słowach wstała i zanim ktoś zdążył powiedzieć cokolwiek lub ją powstrzymać, wyszła bez słowa z poważną miną i wielką satysfakcją. Właśnie zagięła swojego Pana. Pokazała mu, kim jest w rzeczywistości. Zrozumiała, że zabijając innych, w dodatku ludzi niewinnych, robi źle. Postanowiła to zmienić. Nie chciała nakłaniać do tego Lucjusza, ale Dracona postanowiła tak wychowywać.
“Niech się dzieje co chce – pomyślała. – Ale ja będę inna niż tamci w pokoju. Mam w nosie Voldka. Niech mnie nawet zabije, proszę bardzo, ale ja nie będę maszyną do zabijania. Umywam ręce od tego, oj tak!

Kategorie
Klangowe archiwum

Rozdział trzeci, pierwsza publikacja: 06.07.2011

Witajcie.
I znowu rozdział wydłużyłam, przez co jest dłuższy niż był w rzeczywistości. 🙂 Ale źle mi się pisze w tej formie, w jakiej jest ta historia. Gdybym miała na tyle motywacji i pomysłów, może bym jakoś to zmodyfikowała, ale trochę nie wiem jak, więc na razie niech będzie tak, jak jest. 🙂

Mijały dni. Harry i Ron siedzieli w Pokoju Wspólnym w Hogwarcie i grali w partyjkę szachów dla czarodziei, gdy nagle wpadła Hermiona z błyskiem w oczach, a w ręce trzymała “Proroka Codziennego”.
– Hej, Hermiono, co się stało? – spytał Ron.
– Słuchajcie… – odezwała się, siadając obok nich. – Nie wierzę w to, ja normalnie w to nie wierzę!
– Ale co się stało? – powtórzył Harry.
Hermiona bez słowa pokazała im gazetę, a oni pochylili się nad nią i przeczytali:
“Porwanie Bellatrix Lestrange – nareszcie spokój.”
– Co… co… co takiego? – wyksztusił Harry, gapiąc się na ten nagłówek jak zahipnotyzowany.
– No właśnie ja też nie mogę w to uwierzyć – odezwała się Hermiona. – Oni tam napisali, że ona została porwana jakieś kilka dni temu i pan Voldzio robi poszukiwania dogłębne.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
– Buhahahahaha, taak, jak Voldzio nie znajdzie swojej wielkiej miłości, to zginie – odezwał się Ron.
– Taaa, oczywiście – dodał Harry. – Pewnie krzyczy i woła: O Bello, wróć do mnie!
Wszyscy znowu zaczęli się śmiać. Hermiona odezwała się po jakimś czasie:
– Mam wielką nadzieję, że jej nie znajdzie.
– No cóż, ja też – odparli chłopacy jednocześnie.
– Ale swoją drogą ciekawe… kto ją porwał… – Hermiona zamyśliła się.
– No też się nad tym zastanawiam – odezwał się Harry. – Hm hm…
– Możemy to wałkować, a i tak do niczego nie dojdziemy – oznajmił Ron.
Nagle koło nich pojawiła się Ginny. Harry na jej widok rozpromienił się.
– Hej, słyszeliście o tym, co ja? – zapytała, ale gdy dostrzegła gazetę leżącą na stoliku, dodała:
– Widzę, że już wiecie. O kurde, ale numer! Ciekawe, kto ją porwał!
– Nie wiemy. My też się nad tym zastanawiamy – odezwała się Hermiona. – A w ogóle to ciekawe, czemu napisali o tym w “Proroku”?
– Cóż… może myślą, że to nas ucieszy – odparł Ron. – Choć mnie to by tam bardziej ucieszyło, gdyby Voldzio zginął.
– No nas też – odparli przyjaciele jednocześnie.
– Czy wy musicie ciągle grać w te szachy? – zapytała nagle Hermiona.
– O przepraszam cię, nie ciągle – oburzył się Ron.
– Tylko w ramach odstresowania – dodał Harry. – Nie wiesz, że szachy i quiddich to dwie najbardziej odstresowujące rzeczy na świecie?
– Nie wiem, bo w jednym, ani w drugim nie jestem dobra – zauważyła Hermiona ze spokojem.
– Ale masz za to talent w zupełnie innych dziedzinach. – Ron spojrzał na nią uważnie. – Powinnaś się z tego cieszyć. Nie wszyscy przecież muszą być dobrzy ze wszystkiego.
– Po raz pierwszy powiedziałeś coś mądrego – pochwaliła brata Ginny, co pozostali skwitowali atakiem śmiechu.
– Po raz pierwszy nie mam ochoty ci się odgryzać – odciął się Ron. – Dobry humor mi dziś dopisuje.
– Nie tylko tobie – stwierdziła Hermiona i wstała, by po chwili zniknąć na schodach prowadzących do dormitoriów dziewcząt.
– A ona gdzie znowu polazła? – zapytał Ron.
– Pewnie czytać jakąś fascynującą książkę – odparł Harry.

Kategorie
Klangowe archiwum

Rozdział drugi, pierwsza publikacja: 05.07.2011

Witajcie.
Jeszcze coś dopisałam, ale i tak rozdział jest bardzo krótki. Przyznam, że nie wiem, dlaczego wtedy pisałam tak krótkie rozdziały. Więc przepraszam za to. Miłej lektury.

Przenieśmy się do siedziby Lorda Voldemorta i jego śmierciożerców. Mieli oni swoją siedzibę w Dworze Malfoyów i czuli się tam bardzo bezpiecznie. Nie przypuszczali, że jedna z ich śmierciożerczyń zostanie porwana. Lord Voldemort siedział w jednym z wielu pokoi i bawił się swoją różdżką, obracając ją w swoich długich palcach, gdy nagle do pokoju weszła, a raczej wbiegła przerażona Alecto.
– Panie, o Panie! – wołała, klękając przed nim na kolana. – Coś strasznego się stało!
– Co takiego znowu, Alecto? – spytał znużony. – Czy znowu będę musiał was godzić?
– O nie, mój panie, to jest coś gorszego – odparła. – Bella… Bella…
– Co z Bellą się stało? – spytał ostro Voldemort.
– Bella została porwana, panie! – krzyknęła Alecto.
– Ale… jak… – Voldek spojrzał na nią. – Alecto! Czy chcesz, żebym potraktował cię cruciatusem?
– Ale panie, ja mówię prawdę! – krzyknęła przerażona Alecto. – Ona naprawdę…
– Crucio! – krzyknął Voldemort, a Alecto zaczęła krzyczeć.
– O panie, ona mówi prawdę – usłyszał nagle, a gdy się obrucił, dostrzegł Narcyzę Black – siostrę Bellatrix.
– A ty skąd o tym wiesz, Cyziu? – spytał, uwalniając Alecto od zaklęcia.
– Widziałam to… i słyszałam jej krzyk… ale nie mogła ona nic zrobić, bo… – Narcyza urwała.
– Ja naprawdę… chcieliśmy jej pomóc… – wyszeptała Alecto.
– Dobrze. Wierzę wam – oznajmił Voldek. – Za chwilę rozpoczniemy poszukiwania. A teraz odejdźcie. Chcę zostać sam.
– Ale… – zaczęła Narcyza.
– Odejdźcie mówię! – powtórzył ostro Voldemort. – Bo zaraz was obie potraktuję awadą!
Zadziałało. Po tych słowach obie ukłoniły się przed nim i wyszły przerażone. Natomiast Voldzio rozpoczął medytacje. To dziwne… Od kiedy Voldek potrafi medytować? No cóż, chyba od dzisiaj.
“Kto mógł ją porwać? Dlaczego? Przecież Bella jest taka dobra w zaklęciach – zastanawiał się. – Czyżby mnie zawiodła? Niee, niemożliwe…"

Kategorie
Covers

Happy Birhday Enya. :)

EltenLink